Prezentujemy subiektywny wybór najważniejszych wydarzeń w branży IT w mijającym tygodniu. Biznesowe przepychanki pomiędzy branżowymi kolosami, nowości w oprogramowaniu, premiery nowych wersji IDE czy kolejne skandale związane z pogwałceniem prywatności internautów? Wszystko to znajdziesz w podsumowaniu tygodnia podane w oszczędnej i przystępnej formie.
Najpopularniejsze artykuły na blogu TeamQuest
W tym tygodniu największym zainteresowaniem cieszyła się publikacja na temat problemów z najnowszym Raspberry Pi, wielu czytelników znalazła także para artykułów na temat nominowania Mozilli do tytułu Internetowego Złoczyńcy 2019 przez stowarzyszenie brytyjskich dostawców usług internetowych, którzy musieli się następnie rakiem z tej decyzji wycofywać. Ponadto wśród grona najpopularniejszych tekstów na naszym blogu znalazł się w mijającym tygodniu wpis obwieszczający premierę Debiana 10 oraz zmiany w programie Microsoft Partner Network.
Ciąg dalszy afery z Asystentem Google
W środę na łamach naszego bloga informowaliśmy o doniesieniach belgijskiej telewizji VRT, która dotarła do około tysiąca nagrań poleceń wydawanych przez użytkowników Asystenta Google – zarówno za pośrednictwem urządzeń automatyki domowej, jak i smartfonów. Już wówczas informowaliśmy, że o zaskoczeniu w zasadzie nie sposób mówić, gdyż najczarniejsze scenariusze w zakresie ochrony prywatności spełniają się w ciągu ostatnich miesiącach jeden za drugim. Po belgijskim oddziale do sprawy ustosunkowała się także centrala w Palo Alto i... mimochodem okryła nowy poziom problemu. Nie dość bowiem, że Google zbiera i analizuje próbki głosu (w tym rzecz jasna korporacja nie widzi nic złego, lecz podyktowaną testami konieczność) to jeszcze... doszło do wycieku! Rzeczone tysiąc próbek, do których dotarła belgijska trafiło do redaktorów z naruszeń zasad Google. Paradoks stanowiska Google polega na tym, że korporacja nie przeprasza za naruszanie prywatności, lecz za to, że się o tym dowiedzieliśmy.
Nachodzi kara dla Facebooka za Cambridge Analytica
Być może najważniejszym wydarzeniem na styku życia politycznego, społecznego i branży IT było w zeszłym roku ujawnienie afery Cambridge Analytica. Dotąd jednak – oprócz stresu, którego Mark Zuckerberg najadał się przed komisją Kongresu Stanów Zjednoczonych – dla najpotężniejszego serwisu społecznościowego w historii obyło się bez konsekwencji. To się ma wkrótce zmienić. Według nieoficjalnych informacji w Federalnej Komisji Łączności zapadła decyzja, by ukarać Facebooka karą w wysokości 5 mld dolarów, co stanowi mniej więcej trzecią cześć przychód korporacji. Jak dotąd przecieki nie znalazły potwierdzenia, za to doczekały się krytyki. Według wielu komentatorów sama kara finansowa ma być nieadekwatną formą wyciągnięcia konsekwencji, zwłaszcza że nie należy oczekiwać, by wpłynęła ona na ciągłość działalności serwisu. Jaka kara zatem byłaby stosowna do wieloletniego, systemowego i rażącego narażania na szwank prywatności użytkowników? Wśród najczęstszych postulatów jest odwołanie z Marka Zuckerberga z funkcji dyrektora wykonawczego.
Microsoft Teams przed Slackiem
Satya Nadella ma kolejne powody do zadowolenia – kolejny produkt odniósł ogromny sukces. Tym razem mowa o Microsoft Teams – wieloplatformowym komunikatorze kierowanym do grup roboczych. Microsoft Team to kolejny program, który pod względem popularności przebił wieloletniego lidera tej kategorii – Slacka. Od premiery Teams minęły zaledwie dwa lata. Wówczas w starciu ze Slackiem nikt nie dawał nowej propozycji Microsoftu większych szans. Dziś wiemy już jednak, że z komunikatora Microsoftu korzysta codziennie 13 mln użytkowników z 500 tys. organizacji. Według danych opublikowanych przez agencję Reuters w styczniu, z konkurencyjnego Slacka korzysta zaś codziennie 10 mln użytkowników. Warto w tym kontekście wspomnieć o zakazie, jaki został wydany pracownikom Microsoftu przez kierownictwo korporacji – wiele usług zostało zakazanych na użytek wewnętrzny ze względu na bezpieczeństwo. Jak nietrudno się domyślić, w gronie między innymi Amazon Web Services czy Dokumentów Google znalazł się i Slack. Dla każdego z produktów Microsoft oferuje rzecz jasna autorski zamiennik.
Początek końca Edge'a
Pozostajemy w tematyce oprogramowania dostarczanego przez Microsoft. Przynajmniej na razie. Chodzi oczywiście o przeglądarkę Microsoft Edge, która wciąż w systemie Windows 10 dostępna jest w wariancie z autorskim silnikiem EdgeHTML. Jak jednak wiadomo od końca zeszłego roku, program zostanie zastąpiony kolejną przeglądarką opartą na Chromium, co cementuje niebezpieczny monopol Google w zakresie tego, co i jak przeglądamy w Sieci. Testowe wersje nowego Edge'a opartego na Chromium dostępne są już od wielu tygodni, funkcjonalność programu jest sukcesywnie rozbudowywana, niemniej w równaniu pozostawała dotychczas co najmniej jedna niewiadoma: kiedy autorska przeglądarka Microsoftu trafi na śmietnik historii i zostanie zastąpiona przez program współtworzony przez Google? Wiadomo już na ten temat więcej dzięki kompilacji testowej 18936. Insiderzy są zdania, że zmiany pojawią się już w pierwszej dużej aktualizacji Windowsa 10 wydanej w 2020 roku. A to oznacza kolejne ogromne przetasowanie na niekorzyść przeglądarkowego pluralizmu – do grona przeglądarek chromopodobnych dołączy wszak domyślna przeglądarka internetowa najpopularniejszego pecetowego systemu operacyjnego na świecie.