Na naszym blogu niejednokrotnie poruszaliśmy temat automatyzacji pracy przedstawicieli różnych zawodów, także rekruterów. Wciąż jednak mają oni do czynienia z wieloma trudno mierzalnymi parametrami, które decydują o predyspozycjach kandydatów. Znacznie mniej mówi się o automatyzacji procesu zwalniania pracowników, możemy być jednak pewni, że lada moment wokół tej kwestii rozgorzeje dyskusja. Całkowicie zautomatyzowanym procesem zwalniania pracowników dysponuje Amazon.
Pod względem innowacji w zarządzaniu pracownikami, procesie rekrutacyjnym czy poszanowaniu prawa pracy na lokalnych rynkach, oczy zachodniego świata zwrócone są na Amazon. Korporacja szefowana przez Jeffa Bezosa bardzo odważnie poczyna sobie w kwestii automatyzacji rekrutacji, o czym przekonaliśmy się pod koniec zeszłego roku. Wówczas ujawniono bowiem, że algorytmy wykorzystywane do rekrutacji przez Amazon faworyzują kandydatów płci męskiej. Na podstawie blisko 3 lat przetwarzania CV algorytmy opracowały model, w którym preferowanymi kandydatami byli mężczyźni.
Zobacz też: Sklepy przyszłości – czy muszą oznaczać totalny nadzór nad klientem?
Jednym są eksperymentalne algorytmy, które w procesie rekrutacji eliminują CV zawierające słowo „woman”, a drugim dobiegające z całego świata doniesienia o standardach pracy w magazynach Amazonu. Także z Polski – nad Wisłą związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza wydaje nawet biuletyn „Głos załogi Amazona”, gdzie opisywana jest trudna sytuacja pracowników magazynów. Według OZZ „IP”, nierzadko wymaga się wydajności porównywalnej do procesu realizowanego przez maszynę, wobec sprzeciwiających się wyśrubowanym normom stosować ma się represje i zwolnienia.
Do listy wątpliwych praktyk można dopisać kolejną. Colin Lecher z redakcji The Verge dotarł do informacji, że Amazon stosuje rozwiązania umożliwiające w pełni zautomatyzowane zwalnianie pracowników w związku z ich niewystarczającą wydajnością. Gwoli jasności – oprogramowanie od początku do końca podejmuje autonomiczną i wiążącą decyzję, nie ma tu miejsce żadna ludzka ingerencja. Systemy nadzorujące pracę generują ostrzeżenia i zwolnienia, zaś ludzcy pracownicy wyższego szczebla mogą je jedynie wycofywać. W maszynowym procesie selekcji pracowników do zwolnień jedynym uwzględnianym czynnikiem jest ich wydajność.
Zobacz też: Pracy dla programistów coraz mniej? Może zamiast nich potrzebujemy syntetyków
Lecher dotarł do danych z magazynu w Baltimore w USA, w którym w pełnym wymiarze czasowym zatrudnionych jest nawet 2,5 tys. osób. Pomiędzy sierpniem 2017 a wrześniem 2018 z powodu „niewystarczającej efektywności” zostało zwolnionych około 300 osób, czyli nawet 12% wszystkich pracowników. Algorytmy decydowały o ich przyszłości w korporacji między innymi na podstawie parametru TOT, czyli time off task, co oznacza po prostu czas spędzany poza realizowaniem zadania. W Amazonie można zostać maszynowo zwolnionym z pracy za częste odwiedzanie toalety.
To nie przeszkadza karawanie jechać dalej, podobnie jak kolejne skandale związane z prywatnością posiadaczy urządzeń Amazon Echo z asystentką Alexa. W ostatnim czasie ujawniono, że część nagrań odsłuchiwana jest przez pracowników firmy, łącznie z geolokalizacją urządzeń. Amazon za nic ma zaufanie swoich klientów i w przypadku głośników Echo zrealizował najczarniejszy scenariusz, co do joty wypełniając przestrogi alarmistów. Oczywiście podobne skandaliki niczym są w porównaniu z przychodami generowanymi przez Amazon Web Services.
Zobacz też: IBM na poważnie wraca do gry. Chce wyprzedzić Amazona na rynku usług chmurowych
W rezultacie Jeff Bezos, najbogatszy człowiek świata, właściciel największego sklepu internetowego i przywódca prawdziwego imperium na podobne wpadki zwyczajnie może sobie pozwolić.