Wielokrotnie poruszaliśmy kwestię ważnych wewnętrznych zmian zachodzących u największego producenta oprogramowania na świecie – w Microsofcie. Zachodzą one pod metką Open Source i Microsoftu kochającego Linuksa. Według nowych doniesień korporacja jest gotowa, by przejść do kolejnego etapu i podjąć się adoptacji modelu Inner Source. Co to oznacza? I co z tym wszystkim ma wspólnego GitHub?
Opensource’owa „filantropia” Microsoftu
Nie brakuje głosów, według których wiele decyzji podjętych przez Nadellę jest podyktowanych przede wszystkim chęcią podreperowania wizerunku Microsoftu. Opensource’owa „filantropia” w postaci udostępniania kodu kolejnych narzędzi czy frameworków ma być według nich obliczona na stricte PR-owe korzyści. W terminologii agencji wywiadowczych takie działania nazywane są prowokacją strategiczną – trzeba dać coś prawdziwego i faktycznie wartościowego, by przekonać drugą stronę do legendy, swojej wersji wydarzeń.
W kwestii wspomnianych zmian można jednak śmiało postawić dwie tezy – Microsoft zmienił się od czasu rządów Steve’a Ballmera. Choćby w ten sposób, że porzucono politykę wykorzystywania wewnątrz korporacji wyłącznie narzędzi programistycznych opracowanych przez nią samą. Mnóstwo opracowywanego w Microsofcie kodu trafiało w ostatnim czasie na GitHuba, aż w końcu korporacja całkowicie przejęła popularne repozytorium w czerwcu zeszłego roku za 7,5 mld dolarów.
Druga teza dotyczy tego, że Microsoft, udostępniając kod kolejnych programów, nikomu nie wyświadcza przysługi. Stąd też wcześniej słowo „filantropia” ujęte w cudzysłów. W swojej doskonale sprzedającej się własnościowej i zamkniętej usłudze Azure korporacja wykorzystuje tyle wolnego kodu, że aktualna integracja ze światem Open Source jest wręcz wymagana. Z drugiej zaś strony, gdyby Microsoft nie zdecydował się na nią z własnej woli, to nikt nie mógłby na nim wymusić minimum przyzwoitości.
W Microsofcie przyszedł czas na Inner Source
Kolejnym etapem w doskonaleniu przepływu pracy w Microsofcie ma być realizacja koncepcji Inner Source. Do takich nieoficjalnych informacji dotarła Mary Jo Foley, obok Paula Thurrotta jedna z najbardziej doświadczonych komentatorów poczynań Microsoftu. Według niej zeszłoroczne przejęcie GitHuba właśnie się wyjaśnia – Microsoft chce bowiem, aby opensource’owy model pracy nad kodem został zaadaptowany także wewnątrz korporacji. Po Open Source przychodzi zatem czas na Inner Source, swojego rodzaju wewnętrzną otwartość.
Co to oznacza w praktyce? Podpowiedź może stanowić oferta pracy opublikowana przez Microsoft w listopadzie zeszłego roku. Korporacja poszukiwała wówczas w ramach Microsoft Program Manager osoby, która będzie pomagać zespołom wewnątrz Microsoftu używać GitHuba i adaptować praktyki inner source. Słowem – Microsoft chce, aby podstawowym narzędziem pracy każdego zespołu był GitHub. Ma to się przysłużyć zjawisku współpracy nad kodem programistów z różnych, nawet niepowiązanych ze sobą zespołów.
Pełne wdrożenie założeń Inner Source zakładałoby zatem, że dowolny programista będzie miał wgląd w pracę dowolnego innego programisty. Koniec ze sztywno wyznaczonymi grupami roboczymi – swoimi sugestiami będzie mógł się podzielić każdy. Czy taki egalitaryzm i skrajna demokratyzacja przepływu pracy się sprawdzi? Czas pokaże, jednak Foley już dziś dopuszcza, że model Inner Source może objąć w przyszłości także zewnętrznych testerów. Na przykład w ramach programu zbliżonego do dzisiejszego Windows Insider.