Skalowalna architektura serwerowa dostarczana jako usługa funkcjonowałaby dziś zapewne zupełnie inaczej (lub nie funkcjonowała wcale), gdyby nie Linux. Niestety, nie brakuje głosów, według których korporacje dostarczające chmurę spijają śmietankę z dorobku społeczności, nie dając nic w z zamian. Czy nadchodzący rok może to zmienić?
Linux w chmurze, czyli „masowe kradzieże kodu”
Konsorcja skupione wokół prac nad otwartym oprogramowaniem wykorzystywanym w chmurze straciły cierpliwość do praktyk takich korporacji, jak Amazon, Microsoft, Alibaba czy Google. Przedstawiciele społeczności nie wahają się mówić o masowej kradzieży kodu przez korporacje – biorą oni owoce prac tysięcy programistów, wdrażają we własnych usługach, a następnie oferują komercyjnie jako usługi chmurowe. Ma to być nadużyciem w stosunku do wartości stanowiących fundamenty Open Source.
Dni nadużyć mogą być już jednak policzone. Do Open Source Initiative trafiły w ostatnim czasie wnioski dotyczące nowych licencji, które będą odpowiedzią na praktyki chmurowych liderów. Jak to bywa w opensource'owym świecie, mowa o co najmniej trzech różnych licencjach oferowanych przez trzy różne organizacje. Swoją propozycję przygotowało między innymi MongoDB – Server Side Public Licencse (SSPL) ma chronić twórców otwartego oprogramowanie przed wykorzystaniem ogólnodostępnego kodu i wykorzystywaniem w płatnych usługach bez dalszego udostępniania źródeł.
Kolejnym tego rodzaju przedsięwzięciem jest opracowywana na potrzeby Apache Kafka przez Apache Software Foundation licencja Confluent Community License. Oprogramowanie dystrybuowane zgodnie z zasadami CCL będzie można modyfikować i udostępniać ponownie, ale z jednym zastrzeżeniem – nie można go będzie udostępniać jako usługę (SaaS), co uniemożliwi wykorzystywanie Apache Kafka w komercyjnej chmurze. Jeszcze inny pomysł ma Timescale – ich rozwiązania bazodanowe mają być dostępne za darmo, jednak za funkcje wykorzystywane w chmurze przez stosunkowo niewielką liczbę użytkowników trzeba będzie płacić oddzielnie.
Canonical miał inny pomsł
Jak widać, oryginalnych pomysłów na rozwiązanie problemu Linuksa w chmurze nie brakuje. Nie oznacza to jednak, że spisywanie nowych licencji i ich wdrażanie to jedyny pomysł społeczności na czupurne korporacje. Warto tu przypomnieć historię Canonicala i ciekawego sporu z dostawcami usług hostingowych, jaki miał miejsce w roku 2016. Przez moment wydawało się, że Canonical zaszachował dostawców i bez zmiany licencji będzie w stanie ściągać swoją dolę na już działających instancjach.
W czerwcu 2016 roku Octave Klaba z OVH poinformował, że Canonical zażądał opłat od 1 do 2 euro miesięcznie od każdej serwerowej istancji. Jak formalnie została uzasadniona ta opłata? Producent Ubuntu żądał pieniędzy za... używanie nazwy dystrybucji na stronie internetowej OVH. Podobne żądania trafiały do innych dostawców i wzbudziły sporo zamieszania. Czyżby wkrótce podobny szok miał czekać innych gigantów od lat zarabiających krocie w oparciu o pracę tysięcy osób?