O końcu Google+ wiemy już w zasadzie wszystko – Google podzieliło się już konkretnymi datami i trzeba przyznać, że są one zaskakująco nieodległe. Cały proces rozpocznie się już za kilka dni, a zakończy się już 2 kwietnia. Można powiedzieć, że Google rozprawiło się ze swoją najbardziej udaną próbą stworzenia serwisu społecznościowego dość brutalnie, a przecież taki los czeka lada moment kolejne usługi.
Google+ – kiedy zniknie?
Jak wspomnieliśmy, cały proces zamknięcia Google+ będzie nieco rozciągnięty w czasie, zaskoczeniem może być jedynie, że rozpocznie się lada moment. Już 4 lutego wyłączona zostanie bowiem możliwość zakładania nowych profili w Google+. Nie będzie już także możliwe tworzenie nowych stron, kręgów oraz wydarzeń. W ciągu najbliższych tygodni Google będzie konsekwentnie wyłączać integracje Google+ z innymi witrynami – przestaną działać mechanizmy logowania via G+. Na łamach Bloggera możliwość komentowania wpisów z wykorzystaniem konta Google+ zostanie wyłączona 4 lutego, na wszystkich innych witrynach natomiast najpóźniej 7 marca.
„Dniem zero” będzie 2 kwietnia – wówczas cały serwis zostanie wyłączony, zaś Google zacznie usuwać nagromadzone przez 8 lat jego istnienia dane ze swoich serwerów. Proces ten może zająć nawet kilka miesięcy i przez ten czas część witryn będzie jeszcze dostępna na przykład za pośrednictwem rejestru aktywności w samym koncie Google. Nie warto jednak liczyć na łut szczęścia i lepiej zabezpieczyć się przed bezpowrotną utratą zgromadzonych w G+ danych wcześniej.
Google+ – jak pobrać swoje dane?
Do pobrania danych z Google+ nie przygotowano oddzielnej witryny – z powodzeniem korzystać można z kreatora archiwów, który jest ten sam dla całego konta Google. Możliwości są tu całkiem spore – pobrać można zarówno informacje o społecznościach, treści z własnej tablicy, a nawet „zaplusowane” treści innych użytkowników. W tym celu na liście należy odnaleźć następujące elementy: +1-ki w Google+ w internecie, Kręgi Google+ (zrzut danych do formatu vCard), Społeczności Google+ (HTML) oraz Strumień Google+ (także HTML).
Po zaznaczeniu tych pozycji, należy kliknąć przycisk Dalej. Wówczas wyświetlone zostanie menu, w który można wybrać format archiwum (ZIP i TGZ) oraz określić maksymalną wielkość archiwum – do wyboru 1, 2, 4, 10 lub 50 GB. Jeśli archiwum będzie większe niż maksymalny rozmiar, to zostanie podzielone na części. Na końcu mamy możliwość wyboru sposobu dostarczenia – link do pobrania może zostać nadesłany mailem lub umieszczony na Dysku Google, Dropboksie, OneDrivie bądź Boksie.
Problemy dopiero mogą się zacząć
Nie sposób zakładać, że wyłącznie Google+ będzie miało jakiekolwiek długofalowe konsekwencje – poza nieliczną grupą osób powiązaną najczęściej z Google nie publikował tam w zasadzie nikt. Ale problemy dopiero mogą się zacząć – znacznie bardziej problematycznie mogą się bowiem okazać roszady związane z komunikatorami Google. Hangouts wciąż jest używane przez mnóstwo osób. Mimo że komunikatory rosną jak grzyby po deszczu i naprawdę jest w czym wybierać, to żaden z nich nie oferuje dwóch cech unikalnych dla Google+.
Po pierwsze, z Google+ korzystać mógł naprawdę niemal każdy, bo niemal każdy posiada konto Google. Nie była konieczna żadna forma rejestracji i nawet najmniej zaawansowanemu użytkownikowi wystarczyło wysłać zaproszenie z linkiem, by chwile później móc z nim rozmawiać. Po drugie, Hangouts oferowały świetnej jakości wideorozmowy, także wieloosobowe. Jeśli się zastanowić, to brakuje komunikatorów, które łączą obie te cechy. Jeśli Google zdecyduje się na tak gwałtowne ruchy, jak w przypadku Google+, to wielu użytkowników może poczuć się pozostawionych na lodzie.