Fedora to niewątpliwie jedna z najpoważniejszych propozycji w zakresie dystrybucji przeznaczonych na pulpity – kompletny system operacyjny, któremu nie brakuje niczego także w bardziej zaawansowanych zastosowaniach. W ostatnim czasie w związku z Fedorą dzieje się wiele, jednak nie wszystkie wieści napawają optymizmem.
Ważny rok dla Fedory
Na przyszłość Fedory z całą pewnością rzutować będzie jedno z najważniejszych wydarzeń w świecie Linuksa minionego roku. Wszak to przejęty przez IBM Red Hat rozwija prężnie tę dystrybucję. Ostatnie duże stabilne wydanie, Fedora 29, pojawiła się w listopadzie. Zgodnie z przyjętymi w cyklu wydawniczym interwałami, Fedory 30 spodziewamy się w maju, a następnie… no właśnie, zaczynają się komplikacje. Pod koniec listopada informowaliśmy, że na Fedorę 31 będziemy musieli czekać aż rok. Nie brakowało nawet wskazań, że wydanie to w ogóle się nie ukaże.
Teraz twórcy dystrybucji rzucili na najbliższą jej przyszłość nowe światło. Wstępne decyzje o opóźnieniu lub wręcz pominięciu Fedory 31 w harmonogramie wynikały z planowanej zmiany sposoby pracy nad kolejnymi wersjami. Red Hat chce, by dopracowywanie każdej kolejnej wersji w większym stopniu opierało się na testach automatycznych, zapowiedziano także prace nad zmianami w mechanizmach budowania paczek RPM. Pomysły, które w dłuższej perspektywie przyczynią się do szybszego rozwoju Fedory z początku będą wymagały zaangażowania większej liczby programistów, czego ofiarą miała być właśnie Fedora 31.
Fedora 31 jednak na czas?
Wygląda jednak na to, że praca nad długofalowymi w skutkach zmianami nie wpłynie na najbliższe wydania dystrybucji i Fedora 31 zostanie udostępniona na czas, czyli w listopadzie 2019 roku. Na forach społeczności wypowiedział się na ten temat Paul Frields:
W ciągu ostatnich tygodni wiele dyskutowaliśmy o tym, jak przeprowadzić prace bez przerywania cyklu wydawniczego Fedory. (…) Po rozmowach z Radą (Fedora Council – wybierana przez społeczność rada decydująca o najważniejszych dla dystrybucji kwestiach – przyp. red.) oraz osobami zależnymi od cyklu, jak IoT, stało się jasne że musimy rozważyć opcję wydania Fedory 31. Na razie zamierzam więc wycofać się ze zmiany cyklu z przyczyn obiektywnych, chyba że pojawią się bardziej konkretne powody.
Jak widać, kwestia wydania Fedory 31 jest po prostu podyktowana koniecznością, gdyż istnieją przedsięwzięcia uzależnione od cyklu wydawniczego dystrybucji bazującego na 6-miesięcznych interwałach. Nie jest to zatem kwestia wyboru, co konieczności. W linuksowym światku Fedora zaczyna mieć bowiem status „too big to fail”, przez co wszelkie opóźnienia czy komplikacje w toku prac nad dystrybucją mają konsekwencje w dziesiątkach innych przedsięwzięć.