Z tego wpisu dowiesz się:
- jakie poczucie humoru potrafią mieć programiści?
- w jaki sposób deweloperzy odreagowują sytuacje frustrujące i stresowe?
- czy developerzy używają "łaciny potocznej" czy są raczej powściągliwi w tej kwestii?
Bywają w życiu sytuacje, w których zapanowanie nas sobą urasta do rangi niemal nadludzkiego wysiłku. Kiedy uderzymy się młotkiem w palec, dziecko wyleje picie na naszego nowego smartfona lub wyjeżdżając z impetem z parkingu stukniemy w stojące za nami auto (którego przecież jeszcze przed chwilą tam nie było), automatycznie na usta ciśnie się nam siarczysta wiązanka. W ten daleki od zasad savoir vivre'u sposób dajemy upust swojemu bólowi, frustracji i złości. Komu zdarza się zakląć jak szewc, ten wie, że nawyk ten, choć brzydki, bywa zaskakująco skuteczny, jeśli chodzi o rozładowanie emocji. Jak to jest z koderami? Czy w tej kwestii są raczej powściągliwi czy też „łacina potoczna” to jeszcze jeden perfekcyjnie przez nich opanowany język programowania?
Myśląc o programiście
Myśląc o programiście, przeciętna osoba ma przed oczami nudnego mrukliwego osobnika, wpatrzonego w monitor i nerwowo przebierającego palcami po klawiaturze. Krótko mówiąc – żyjącego w świecie dalekim od rzeczywistości. Czy do kogoś takiego pasuje sposób werbalnej ekspresji, którym gardzi kultura wyższa uważając go za przejaw prostactwa? Tymczasem, jak się okazuje, koderowi nic, co ludzkie nie jest obce – również przekleństwa.
Poziom satysfakcji a poziom flustracji
Każdy developer zgodzi się z tym, że moment satysfakcji, kiedy okazuje się, że kod działa tak, jak powinien, poprzedzony jest długimi godzinami frustracji (o niektórych z nich pialiśmy niedawno). Jeden z inżynierów Microsoftu postanowił, zapewne z nudów, udokumentować te programistyczne udręki, tworząc tweeterowego bota o nazwie Gitlost, którego głównym i jedynym zadaniem jest skanowanie GitHuba (ogromna platforma do tworzenia oprogramowania open source) i wrzucanie na Tweetera commitów, w których programista postanowił wyrazić się w sposób daleki od języka parlamentarnego. Gitlost nikogo nie dyskryminuje. Na tweeterowy profil Developers Swearing trafia każde zdanie, w którym znalazła się mniej lub bardziej dosadna bluzga.
Oto tylko niektóre z tweetów:
Skala zjawiska
Skala zjawiska może zaskakiwać. Od początku istnienia profilu, czyli od 2013 roku, znalazło się na nim ponad 40 tys. wpisów! Do dziś każdego dnia pojawia się tam około 10 nowych tweetów. Ich lektura pozwala wysnuć wnioski, że developerzy nie tylko potrafią sprawnie ciskać mięsem, ale również nieobce jest im sarkastyczne poczucie humoru, które pozwala z największych trudności i najbardziej wzniosłych programistycznych kwestii stroić sobie żarty.
Programiści Microsoftu wydają się pod tym względem wieść prym. Jak się okazuje, już w latach 80., kiedy tworzyli po raz pierwszy najbardziej sztandarowe produkty koncernu, dopisywał im nastrój. Udostępniony przez Microsoft i Computer History Museum kod źródłowy z wczesnych wersji MS-DOS i Worda, zawiera wiele ukrytych między wierszami niespodzianek podobnych do tej, gdzie użytkownicy produktów Novell nazywani są głupkami:
W komentarzach nie brak również bardziej soczystych sformułowań.
Przykłady można mnożyć. Stworzony przez siebie kod postanowił sprofanować również programista WhatsAppa. Nie znamy jego nazwiska, z całą pewnością wiadomo jednak, że nie należy on do miłośników Apple’a. Biorąc pod lupę kod źródłowy aplikacji można znaleźć bowiem kilka dosadnych zwrotów pod adresem amerykańskiego giganta. Nietrudno je zauważyć:
Tajemnicą zapewne pozostanie fakt, co było źródłem tej frustracji.
Wnioski a obyczaje
Jak widać, „zdziczenie obyczajów” nie jest obce również branży IT. Klną nie tylko szewcy i marynarze, ale także programiści. Czy jest się czemu dziwić? W końcu koderzy to też ludzie i składają się z emocji, którym co jakiś czas muszą dać wyraz. Siarczyste przekleństwo jest rodzajem psychicznego wentyla bezpieczeństwa i często znaczy więcej niż tysiąc słów. W pewnych sytuacjach bywa po prostu niezbędne. Żeby całkowicie je wyeliminować, trzeba byłoby najpierw usunąć emocje. A to przecież niewykonalne.
Swoją drogą, ciekawe, jakie „kwiatki” można znaleźć w kodach polskich programistów.