Z tego wpisu dowiesz się:
- jakie wyobrażenia na temat zdalnych developerów zniechęcają pracodawców do tej formy współpracy?
- czy obawy te są uzasadnione?
- jak rozwiązać najczęstsze problemy wynikające z posiadania remote teamu?
Ogromne trudności, jakie przysparza firmom rekrutacja na stanowiska IT oraz rosnące zapotrzebowanie na specjalistów z tej branży sprawiają, że część firm decyduje się na zdalne zatrudnienie programistów nie tylko z odległych miast ale również innych części świata. Choć z roku na rok ta forma współpracy w sektorze IT zyskuje coraz większą popularność, pracodawcom i inwestorom wciąż towarzyszy wiele wątpliwości z nią związanych. Rozwiewamy najpopularniejsze z nich.
Problemy z komunikacją
Bariera językowa, problem różnych stref czasowych a także trudności w kontakcie wynikające z cech osobowości osób, które decydują się na pracę z domu – to najczęstsze obawy, które powstrzymują pracodawców przed podjęciem zdalnej współpracy z programistami z innych części świata. Czy słusznie? Trudno zaprzeczyć temu, że sprawna komunikacja to w przypadku zdalnych developerów podstawa sukcesu. Nie da się zlecić projektu i po prostu o nim zapomnieć. Na szczęście nie zawsze musi to sprawiać trudność. Popyt rodzi podaż i na całym świecie wciąż powstają coraz to nowe narzędzia i aplikacje, których zadaniem jest ułatwienie komunikowania się online. Język również nie stanowi już przeszkody, gdyż w sytuacji, kiedy przeważająca większość dostępnych źródeł wiedzy dla programistów jest po angielsku, nie sposób wręcz wyobrazić sobie dziś developera, który nie znałby tego języka.
Niedotrzymywanie terminów
Każdy, kto kiedykolwiek korzystał z usług freelancerów wie, że obietnica skończenia projektu na czwartek, w wielu przypadkach może rzeczywiście oznaczać czwartek, ale… za dwa tygodnie. Głównym powodem takiej sytuacji jest fakt, że zdalni developerzy zwykle pracują dla kilku klientów jednocześnie. Nieoczekiwane trudności z realizacją jednego projektu powodują reakcję łańcuchową i problem z dotrzymaniem pozostałych uzgodnionych terminów. Innym powodem takiego stanu rzeczy jest brak identyfikacji zdalnych pracowników z firmą. Efekt? Dbałość o wspólne dobro, jakim jest rozwój firmy, w wielu wypadkach nie jest dla nich czynnikiem motywującym. W rzeczywistości wszystko zależy od rekrutacji właściwych osób. Najlepsi developerzy nie pozwolą sobie na utratę reputacji poprzez zawalenie terminów, wiedzą, jak budować relacje i szybko adaptują się do nowego środowiska. Aby zminimalizować te problemy, warto również rozważyć zatrudnienie programisty, który byłby do dyspozycji w pełnym wymiarze czasu pracy.
Niska jakość
W powszechnej opinii pracującym zdalnie developerom daleko do specjalistów z Doliny Krzemowej. Czy tak jest w istocie? Jak podaje HackerRang, wśród krajów, z których programiści najlepiej wykonują testy kodowania znajdują się Chiny, Rosja i Polska. Co ciekawe, Stany Zjednoczone znalazły się dopiero na 28. miejscu. Miejsce, z którego pracuje programista nie jest zatem żadnym wyznacznikiem jakości kodu. Tym, co ma zasadnicze znaczenie w tym przypadku, nie jest lokalizacja, ale zastosowanie odpowiednich metod i narzędzi podczas rekrutacji tak, by dotrzeć do właściwych osób. Szanse trafienia na złego zdalnego programistę nie są bowiem większe niż w przypadku zatrudniania pracowników stacjonarnych. Warto również pamiętać o tym, że dostajesz to, za co płacisz. Jeśli głównym kryterium wyboru programisty-freelancera jest cena, trudno się dziwić, że efekt jego pracy może pozostawiać wiele do życzenia.
Korzyści z posiadania pracowników na miejscu w firmie są niezaprzeczalne. Z kolei decydując się na zdalną współpracę możemy przebierać wśród kandydatów z całego świata i w efekcie wykonywać projekty szybciej, taniej i lepiej. Warto się zatem przyjrzeć się bliżej swoim związanym z tym systemem pracy obawom i stawić im czoło. Tym bardziej, że liczba zdalnych pracowników systematycznie rośnie i trendu tego nie sposób zatrzymać.