Rozwijana przez Red Hata Fedora to jedna z najpopularniejszych dystrybucji Linuksa znana przede wszystkim jako poligon doświadczalny dla nowości, które trafiają później do Red Hat Enterprise Linux. Fedora słynie też ze swojej skrupulatności w doborze pakietów. Domyślnie w Fedorze nie ma mowy o jakimkolwiek własnościowym oprogramowaniu, choć oczywiście istnieje wiele wygodnych możliwości doinstalowania niewolnych paczek na własne życzenie. W ostatnim czasie pojawiły się jednak w tej kwestii wątpliwości i kontrowersje.
Rzeczona skrupulatność ma rzecz jasna swoje solidne uzasadnienie. Dla wielu użytkowników za sprawą zaangażowanego ideologicznie podejścia do tematu to właśnie kwestia domyślnej dostępności wyłącznie wolnego oprogramowania jest ważnym czynnikiem decyzyjnym przy wyborze dystrybucji. Po części nie należy się więc dziwić dyskusjom, jakie rozgorzały na forach dyskusyjnych należących do społeczności Fedory. Ich tematem jest promowanie w sklepie GNOME Software pakietów własnościowych, np. klientów Spotify czy Slacka.
Co ważne, ich promowanie wynika po części z wyborów samych użytkowników, a po części z ambicji Red Hata i twórców GNOME. Sprawa wiążę się bowiem ze sklepami flathub – nowym formatem repozytoriów, z których pobierać można oprogramowanie w uniwersalnej postaci plików flatpak, coraz ostrzej konkurującej z rozwijanymi przez Canonical snapami. Za ich sprawą bardzo częstym gościem przyciągającego wzrok panelu GNOME Software są właśnie rzeczone paczki własnościowe.
Z jednej strony wciąż do ich instalacji potrzebna jest wcześniejsza zgoda na korzystanie z repozytoriów z własnościowym oprogramowaniem udzielona przez użytkownika. Ci jednak w sporej, jak się okazuje na forach, części uważają, że na gruncie Fedory podobna promocja nie powinna mieć miejsca. Według nich dystrybucja uchodząca za jedną z ostoi wolnego oprogramowania nie powinna skupiać się w swoim domyślnym sklepie na promocji paczek, których kodu źródłowego nikt poza twórcami nie widział.
Z drugiej strony treści promowane w GNOME Software zależne są przede wszystkim od twórców środowiska i sklepu. Nietrudno także zrozumieć motywacji Red Hata, który nie ma nic przeciwko promowaniu choćby Spotify. Wszak to klient diablo popularnej usługi, której dostępność na Fedorze może przyciągnąć nowych użytkowników. To właśnie brak dostępności tego typu programów i niska jakość odpowiedników była przez lata jednym z głównych czynników zniechęcających do migracji niezaawansowanych użytkowników Windowsa na którąś z linuksowych dystrybucji.
Taka argumentacja nie przekonuje jednak zagorzałych wolnościowców, którzy oczekują od twórców Fedory wprowadzenia mechanizmu zapobiegającemu promowaniu niewolnego oprogramowania. Według bieżących postulatów ma on obowiązywać niezależnie do tego, czy użytkownik dopuszcza wykorzystanie repozytoriów z własnościowym oprogramowaniem, czy nie. Od strony technicznej takie filtrowanie nie będzie skomplikowane, gdyż GNOME Software przechowuje informacje o licencjach. Ale czy Red Hat lub twórcy GNOME będą skłonni iść na takie ustępstwa?