Oddanie pracy, dyspozycyjność, a w razie potrzeby gotowość do poświęcenia życia osobistego w imię interesów firmy to tylko niektóre z cech, jakie współcześnie w oczach wielu szefów charakteryzują idealnego pracownika. Z drugiej strony istnieje coraz więcej dowodów na to jak negatywne konsekwencje może mieć takie zatracenie w zawodowych obowiązkach. Czym pracoholizm różni się od zwykłego zapracowania i na co zwrócić uwagę, aby nie wpaść w sidła uzależnienia od pracy?
Entuzjazm czy pracoholizm?
Kilkanaście godzin dziennie w firmie, w domu służbowe telefony i odpisywanie na maile do późnego wieczora, weekendy wypełnione kolejnymi kursami podnoszącymi kwalifikacje i brak porządnego urlopu od kilku lat – wbrew pozorom ilość czasu poświęconego pracy i jej intensywność nie muszą świadczyć o pracoholizmie. Tym, co odróżnia entuzjastę od osoby dotkniętej przymusem pracy jest przede wszystkim motywacja. Pierwszy kieruje się potrzebą rozwoju, ciekawością i przyjemnością, jaką może dawać praca. U pracoholika natomiast wygrywa potrzeba uznania i splendoru a wielogodzinna praca jest najczęściej ucieczką od niełatwych emocji związanych z życiem pozazawodowym. Charakterystyczne jest również to, jak dana osoba czuje się bez pracy. Osoby przepracowane zwykle dostrzegają, że mają problem i, w przeciwieństwie do pracoholików, tęsknią za odpoczynkiem. Ci drudzy zwykle nie potrafią krytycznie ocenić swojego stosunku do pracy, a wizja weekendu lub, co gorsza, wakacji, napawa ich przerażeniem i wpędza w poczucie winy. O patologicznym stosunku do pracy wiele mówi także to, w jakim wymiarze dana osoba zaniedbuje inne sfery życia. W życiu pracoholika nie ma miejsca nie tylko na odpoczynek, ale również na relacje rodzinne czy przyjaciół. Poza pracą wszystko inne jest bowiem dla nich stratą czasu.
Błędne koło
Każdego roku około 30 tys. Japończyków umiera w wyniku karoshi – śmierci będącej efektem chronicznego stresu i wycieńczenia z przepracowania. To skrajny przykład tego, do czego może prowadzić brak work-life balance. Negatywne konsekwencje, w przypadku pracoholika, nakręcane są przez błędne koło. Im więcej przeżywa rozczarowań, lęku, im słabsze osiąga wyniki, tym… więcej pracuje. Z kolei im więcej pracuje, tym czuje się jeszcze gorzej. Z każdym dniem staje się coraz bardziej wyczerpany, koncentracja przychodzi z coraz większym wysiłkiem, kreatywność i efektywność spadają. Popełnia coraz więcej błędów, za które odpowiedzialność próbuje zrzucać na innych. Bywa, że zaczyna uciekać w kolejne nałogi. Rozpadają się związki. Z czasem zaczyna się buntować również ciało. Badania wskazują na to, że u osób pracujących po 12 godzin dziennie ryzyko chorób serca wzrasta o 67%, pojawiają się problemy z krążeniem, żołądkiem czy gospodarką hormonalną. Rośnie prawdopodobieństwo zawału i udaru spowodowanego nadciśnieniem, czego efektem może być tzw. „śmierć z przepracowania”.
Sztuka relaksu
Co w takim razie można zrobić, aby mając angażujące życie zawodowe nie przekroczyć cienkiej czerwonej linii i uniknąć losu pracoholika? Przede wszystkim warto zadbać o taki odpoczynek, który pozwoli nabrać do pracy odpowiedniego dystansu. Osoby, które potrafią go osiągnąć, według naukowców, doświadczają lepszego nastroju, łatwiej zasypiają, mniej chorują i odczuwają wyższą satysfakcję z życia. Najlepsze efekty uzyskamy wybierając taką formę wypoczynku, która nie tylko nie będzie miała związku z wykonywaną praca, ale w której nie czujemy się zobligowani do robienia czegokolwiek. Nie łudźmy się zatem, że porządkowanie firmowych dokumentów, nadrabianie domowych zaległości czy obowiązkowy wyjazd integracyjny zapewnią nam odpowiednią dawkę niezbędnego relaksu. Otóż, jak wykazują badania, najlepszą inwestycją pomagającą zapobiegać negatywnym skutkom zapracowywania się jest wszelka działalność społeczna, spotkania z przyjaciółmi, znajomymi, ale także oddawanie się ulubionemu hobby czy regularna aktywność fizyczna.
Zaangażowanie w pracę, choć tak pożądane, również ma swoje granice. W odpowiednich proporcjach buduje, w nadmiarze potrafi niszczyć. Choć niektórym łatwo zatracić tę równowagę, na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie, aby w odpowiednim momencie ją przywrócić.