W ostatnim czasie o Linuksie Mincie, popularnej desktopowej dystrybucji lubianej zarówno przez raczkujących w linuksowym światku, jak i przez bardziej zaawansowanych użytkowników, zrobiło się głośno po publikacji wpisu sugerującego, że dystrybucja zmaga się z poważnym kryzysem. Później co prawda szef projektu, Clement Lefebvre, dementował te informacje, stwierdzając, że nieprecyzyjnie się wyraził. Jaka jest zatem przyszłość Linuksa Minta? W odpowiedzi może być pomocna udostępniona nowa wersja testowa.
Wersję beta dystrybucji Linux Mint 19.2 Tina może już instalować każdy. Dostępne są warianty z autorskim środowiskiem graficznym Cinnamon, Xfce oraz MATE. My skupimy się rzecz jasna na pierwszym. Można odnieść wrażenie, że twórcy Minta nigdy nie będą zadowoleni z tego, jak w tym systemie prezentuje się graficzny menedżer aktualizacji. W każdej kolejnej wersji wprowadzają tam bowiem daleko idące modyfikacje. Nie inaczej będzie w Tinie – tym razem dzięki menedżerowi dowiemy się więcej o jądrze Linux.
Od wersji 19.2 menedżer aktualizacji w Mincie będzie posiadał nową podkategorię, gdzie wyświetlane będą wszystkie wersje jądra Linux, jakie są w danym momencie dostępne na dysku. Co więcej, obok każdego z nich wyświetlana będzie informacja o terminie końca wsparcia danej gałęzi. Nowość stanowi także możliwość grupowego usuwania jąder – nie trzeba już każdorazowo usuwać ich jedno po drugim, możliwe jest ustawianie kolejki. Możliwe jest nawet dodawanie konkretnych wersji do czarnej listy.
To jednak nie nowości w aktualizacjach zainteresują zapewne użytkowników Minta najbardziej, lecz… wprowadzone w wersji 19.2 optymalizacje. Wszystko to za sprawą nowej wersji Cinnamona oznaczonej jako 4.2, która w stosunku do poprzedniczki wykazuje znacznie mniejszy apetyt na pamięć operacyjną. Na aktualnym etapie rozwoju na testowych maszynach wirtualnych (VirtualBox) chwili odnotowuje się zużycie RAM-u na poziomie 67 MB. W wersji 4.0 Cinnamon zużywał 95 MB.
To mogłoby się przełożyć na jeszcze większą popularność Minta jako systemu, dzięki któremu można przywrócić do życia starsze laptopy. Należy jednak pamiętać, że twórcy systemu zdecydowali się na uzależnienie się od decyzji Canonicala w zakresie obsługi 32-bitowej architektury i386. O ile zatem standardowy Mint sprawdzał się będzie jako system „ratunkowy” dla leciwych maszyn, tak w przyszłym roku może się to zmienić. Na szczęście równolegle rozwijana jest edycja bazująca na Debianie.
Nowości w becie Tiny jest znacznie więcej – pojawiło się na przykład narzędzie do naprawy rozruchu, nowości we współdzieleniu plików (poprawki w implementacji Samby), w menu głównym pojawią się dodatkowe oznaczenia wariantów aplikacji (opisane zostaną na przykład paczki Flatpak), spore zmiany pojawiły się także w narzędziu do zgłaszania awarii. Linux Mint 19.2 zapowiada się zatem całkiem ciekawie, zaś wcześniejsze troski szefa projektu zdają się w tym kontekście przesadzone.
Zobacz też: Linux Mint 19.1 dostępny! Sporo nowości i zmian na lepsze