Wydana została właśnie nowa wersja być może najlepszej w tej chwili dystrybucji do zastosowań domowych – Linux Mint 19.1 jest już dostępny w wersji z autorskimi środowiskiem Cinnamon, MATE lub Xfce. Nowości w głównym wydaniu jest sporo, także dla niezaawansowanego użytkownika. Mint 19.1 jest bowiem kolejnym wydaniem z kolei, które bardziej niż na ewolucję pod maską stawia na prężny rozwój środowiska graficznego.
Co nowego w Mincie?
Zanim jednak przyjrzymy się nowościom w Cinnamonie 4.0, poświęćmy chwilę technikaliom. Dystrybucja wykorzystuje jądra Linux w wersji 4.15.0-20, bazuje na paczkach z Ubuntu 18.04 oraz linux-firmware w wersji 1.173.2. Wymagania systemowe to co najmniej 1 GB RAM-u (zalecane 2 GB) oraz 15 GB na dysku. Dla wszystkich posiadaczy starszych maszyn mamy dobre wieści – nowy Mint wniósł zoptymalizowany menedżer plików i podczas naszych testów na maszynie wirtualnej z 1 GB RAM-u radził sobie już całkiem nieźle. Co ważne, Linux Mint 19.1 to wydanie o wydłużonym wsparciu – aktualizacji możemy spodziewać się aż do 2023 roku.
Wspomnieliśmy już o poprawkach w domyślnym menedżerze plików dystrybucji, jakim jest autorski Nemo. Od ostatniego wydania przeprowadzony został audyt i optymalizacja, co – przynajmniej według twórców – poskutkowało trzykrotnym przyśpieszeniem działania programu. Rzeczywiście Nemo wydaje się odczuwalnie szybszy, a to nie koniec dobrych wieści. Menedżer doczekał się też nowych funkcji – rozbudowano panel ustawień, wyświetlana jest także data stworzenia pliku na partycjach wykorzystujących system ext4. Nemo zapamiętuje także wybrany przez użytkownika widok zawartości w rozróżnieniu na folder.
Cinnamon 4.0 – co przynosi?
Największe nowości pojawiły się w środowisku graficznym Cinnamon, które występuje w wersji 4.0. Zmiany rzucają się w oczy zaraz po pierwszym uruchomieniu systemu – Mint doczekał się bowiem ekranu powitalnego, na którym wybrać można pomiędzy klasyczną lub nowszą, płaską karnacją panelu głównego, a także przejść do ustawień systemowych lub sklepu z oprogramowaniem. Sam panel jest odtąd jeszcze bardziej konfigurowalny, gdyż pozwala na przykład na definiowanie wielkości elementów w w jednej z trzech stref (lewa, środek, prawa). Ponadto reprezentacje okien na panelu są grupowane i wyświetlane bez ikon, jak to ma miejsce na przykład w doku Ubuntu czy domyślnie w Windowsie 10. Jeśli komuś to nie odpowiada, to oczywiście może przywrócić wcześniejszy układ.
Nowości doczekał się także graficzny menedżer aktualizacji oraz oprogramowania. W pierwszym możemy już korzystać z czytelnej listy kerneli z rozróżnieniem na kolejne gałęzie. System sam rozpoznaje stare nierozwijane już wersje i pozwala na ich usunięcie dwoma kliknięciami. W menedżerze oprogramowania natomiast odświeżono wygląd menu, gdzie zarządza się źródłami. Dodano tu także menu Maintenance, gdzie szybko i bez konieczności samodzielnej edycji listy PPA można zidentyfikować i usunąć duplikaty.
Linux Mint – lepszy z wydania na wydanie
Odświeżony został także główny motyw, który z wydania na wydanie staję się coraz ładniejszy, ale także bardziej nowoczesny. Do KDE co prawda jeszcze daleko, ale z całą pewnością duet Mint 19.1 i Cinnamon 4.0 brzydki nie jest. Twórcy pamiętali też o dopracowywaniu Xapps – zestawie systemowych aplikacji, w którym jak zawsze pojawiła się garść poprawek i usprawnień. Pełna lista nowości w Mincie oraz gotowe do pobrania obrazy dostępne są na oficjalnej stronie dystrybucji.