Po tegorocznej konferencji można odnieść wrażenie, że w branżowych mediach zapanował optymizm – niewielu zwróciło uwagę, że 10-nanometrowe procesory Intela to niskonapięciowe układy mobilne, zaś na procesory desktopowe czekać będziemy najpewniej jeszcze do 2021 roku. Sytuacje zdaje się ratować AMD, ale czy na pewno?
Kondycja Intela może okazać się papierkiem lakmusowym dla całej branży producentów urządzeń półprzewodnikowych, co potwierdzają kwartalne wyniki sprzedaży. Według danych zebranych przez IHS Markit, sprzedaż na rynku półprzewodników wyniosła w pierwszym kwartale 2019 roku 101,2 miliarda dolarów. Oznacza to, że rok do roku cała branża zarobiła 12,9% mniej.
Największe spadki odnotował jednak nie Intel, lecz Samsung – w porównaniu do pierwszego kwartału 2018 roku koreański producent zarobił aż o 34,6% mniej. Powodów do zadowolenia nie ma także NVIDIA, która uplasowała się na ostatnim miejscu w rankingu 10 największych producentów podzespołów półprzewodnikowych. Analitycy IHS Markit są zdania, że swoje piętno odcisnęła na zielonych konkurencja z AMD.
Najbardziej pesymistycznie nie wypadają jednak wyniki pojedynczych producentów, lecz wspomniany ogólny spadek sprzedaży dla całej branży, który wyniósł niemal 13%. Jest to bowiem największy spadek od 10 lat, tj. drugiego kwartału 2019 roku. Mowa zatem o szczytowym okresie ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego na rynkach finansowych.
Na dużą dynamikę całego rynku zwraca uwagę także Joel Hrushka z redakcji ExtremeTech. Do czynienia mamy z dużą liczbą niewiadomych: spodziewać się można, że coraz większe udziały odzyskiwać będzie AMD, swój monopol cementuje Qualcomm, wciąż nie mamy pewności, czy Intel zdąży do 2021 dostarczyć 10-nanometrowe procesory, ani czy blokada chińskich korporacji przez Stany Zjednoczone nie obejmie także dostawców urządzeń półprzewodnikowych.
Zobacz też: Dziesięcionanometrowa litografia w procesorach Intela dopiero w 2021 roku