Julian Paul Assange, programista, haker, alarmista i założyciel Wikileaks, został aresztowany przez brytyjską policję. Przez ostatnie 7 lat Assange przebywał na terenie ambasady Ekwadoru, gdzie chronił go status azylanta politycznego. Dzisiejszego ranka do budynku ambasady na zaproszenie prezydenta Ekwadoru, Lenina Morena, wkroczyli funkcjonariusze Scotland Yardu.
Jak informuje BBC aresztowanie było możliwe za sprawą wycofania azylu przez władze Ekwadoru, którego Julian Assange jest od 2017 roku obywatelem. Powodem miało „wielokrotne naruszenie umów międzynarodowych”. Na oficjalnym koncie WikiLeaks na Twitterze aktywiści nazywają działanie Ekwadoru łamaniem prawa. Sam Assange odmawiał opuszczenia ambasady, gdyż grozi mu ekstradycja do Stanów Zjednoczonych, użyto wobec niego siły.
W tej chwili Julian Assange przebywa w londyńskim areszcie i wkrótce ma stanąć przed brytyjskim sądem. To dobry moment, aby rozważyć możliwe scenariusze. Współtwórca Wikileaks jest podejrzanym w sprawie o molestowanie seksualne w Szwecji, może zatem dojść do ekstradycji. Tamtejsze śledztwo zostało umorzone 19 maja 2017 z powodu braku możliwości dostarczenia podejrzanemu wezwania. Już wówczas Prokurator Generalna Marianne Ny zaznaczała, że śledztwo może zostać wznowione:
Jeśli [Assange – przyp. red] wróci do Szwecji przed upływem okresu przedawnienia w sierpniu 2020 roku, wstępne dochodzenie zostanie wznowione.
Decyzja szwedzkiej prokuratury była zatem podyktowana kwestiami formalnymi i nijak nie wiązała się z orzekaniem o winie lub niewinności założyciela Wikileaks. Jedną z możliwości jest zatem ekstradycja do Szwecji, gdzie Assange może zostać oskarżony o tzw. indre grov våldtäkt, czyli gwałt niższego stopnia, po tym jak przedawnieniu w 2014 roku uległy zarzuty o molestowanie seksualnego oraz bezprawne nakłanianie do czynności seksualnych. Za gwałt w Szwecji grozi do 10 lat więzienia.
Największe obawy budzi jednak zagrożenie, jakie na Juliana Assange czyhać będzie po jego ewentualnej ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Tam oskarża się go o szpiegostwo, udział w spisku mającym na celu prowadzenie działalności szpiegowskiej, kradzież lub przywłaszczenie własności rządu Stanów Zjednoczonych oraz naruszenie Computer Fraud and Abuse Act. Na mocy Espionage Act z 1917 roku grozi mu za to kara śmierci.
W 2012 roku szwedzka Minister Sprawiedliwości, Cecilia Riddselius, deklarowała, że Szwecja nigdy nie wyda nikogo państwu, w którym tej osobie grozi kara śmierci. W grudniu zeszłego roku prezydent Moreno proponował Assange’owi gwarancję, że nie zostanie on wydany państwu, gdzie stosuje się kara śmierci, w zamian za opuszczenie ambasady i oddanie się w ręce Scotland Yardu. Prawnicy Assange’a odrzucili propozycję prezydenta.
Założyciel WikiLeaks może zatem trafić do Szwecji, gdzie grozi mu kara do 10 lat więzienia i gwarancja tego, że zostanie przy życiu. Może też trafić do USA, gdzie grozi mu wieloletnie więzienie lub śmierć.
Rozgrywającym w tej chwili są brytyjskie władze. Dla Amerykanów Wikileaks jest solą w oku, sprawą honorową, zaś Londyn w obliczu twardego Brexitu będzie szukał nowego silnego sojusznika. Assange odrzucił zeszłoroczny układ prezydenta Maduro, zaś władze Wielkiej Brytanii w przeciwieństwie do Szwecji nigdy nie deklarowały, że nie oddadzą zatrzymanego w ręce kraju, gdzie stosuje się karę śmierci. W świetle tych faktów opinie aktywistów WikiLeaks, według których życie Juliana Assanage'a jest w niebezpieczeństwie, nie wydają się przesadzone.