Dywersyfikacja płciowa i etniczna to dla korporacji zatrudniających programistów jeden z priorytetów. Także organizatorzy branżowych konferencji dokładają starań, aby ze scen słyszany był głos prelegentów różniących się między sobą. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że wśród programistów trudno znaleźć osoby starsze. I nie chodzi o emerytów, bo już developerzy po czterdziestce to rzadki widok.
A. Jesse Jiryu Davis na łamach Medium zauważa, że choć inne mniejszości mają swoje branżowe grupy wsparcia, to nie istnieje nic takiego dla specjalistów IT po czterdziestce czy pięćdziesiątce. Jako organizator jednej z konferencji Davis chciał włączyć do programu mówców z tej grupy, ale... trudno było mu do nich dotrzeć.
Zobacz też: Javascriptowe podsumowanie 2018 roku – co się zmieniło? Co zmieni się wkrótce?
Średnia wieku – 30 lat
Średnia wieku pracowników Google i Amazona to 30 lat. Gdy w 2018 roku Stack Overflow zapytało o wiek 100 tys. programistów z całego świata, okazało się, że 75 proc. z nich ma mniej niż 35 lat. Czy to pozwala twierdzić, że młodzi z natury najlepiej czują się w świecie IT?
Mimo że wciąż mówimy o nowych technologiach, to przecież epoka elektronicznych maszyn liczących czy Internetu trwa już od dekad. Istnieje więc wielu pęćdziesięciolatków, którzy zaczynali programować w latach 90. A mimo to – przynajmniej według zgromadzonych w ankietach danych – czterdziestka jest magiczną granicą, za którą wielu deweloperów decyduje, że czas na emeryturę.
Młodość w cenie
Sam A. Jesse Jiryu Davis ma za sobą 40. urodziny i zajął się tym tematem, gdy zdał sobie sprawę, że nie ma zbyt wielu przykładów starszego programisty, który mógłby traktować jako wzór dla swojej ścieżki kariery. Już w 2007 roku Mark Zuckerberg stwierdził publicznie, że młodzi ludzie są mądrzejsi niż starsi. Rozmówcy Davisa przekonują, że w branży nadal ten pogląd jest powszechny. Mówią o tym, że w wielu firmach doświadczenia się nie ceni, a nawet wprost stawia na młodość.
Czasem chodzi o świeżość pomysłów, ale jedna z rozmówczyń zwraca też uwagę na fakt, że w konkurencyjnym świecie IT wygrywa młodszy, czyli tańszy pracownik. W tym miejscu warto przywołać wyniki śledztwa przeprowadzonego przez ProPublica w 2018 roku. W 2014 roku w IBM zaczęła się wymiana tysięcy pracowników na młodszych. Powodem miało być odświeżenie wizerunku firmy. Sześćdziesięcioletni inżynier systemowy Ed Kishkill stracił wówczas pracę, nie mógł znaleźć innej i zatrudnił się jako kasjer w sklepie.
Zobacz też: Nauka programowania po czterdziestce – czy warto?
Gdy inżynier awansuje
Warto przy tym zauważyć, że inżynieria oprogramowania to dynamiczna dziedzina. Nie musi dziwić, że świeżo zdobyte umiejętności w wąskiej dziedzinie są przez pracodawców cenione bardziej niż wieloletnie doświadczenie. Wielu inżynierów z czasem decyduje się znaleźć bardziej stabilną pracę, w której nie będą musieli co kilka lat aktualizować całej swojej wiedzy.
Innym czynnikiem, który biorą wówczas pod uwagę, jest obciążenie psychiczne i fizyczne. Siedzenie po kilkanaście godzin dziennie przed komputerem w wieku dwudziestu lat może nie odbijać się na zdrowiu i samopoczuciu, ale z czasem bywa gorzej. Dodatkowo warto pamiętać, że w tej branży zarobki niekoniecznie są wprost proporcjonalne do lat pracy. Popularną ścieżką kariery w IT jest więc awans z inżyniera na menedżera, gdzie wieloletnie doświadczenie jest w cenie, a pensje są tego odzwierciedleniem.
Mimo że oficjalnie żadna firma IT nie przyznaje się do dyskryminacji ze względu na wiek, ageizm w branży IT to zjawisko powszechniejsze niż mogłoby się wydawać. Odnalezienie się na rynku pracy w pewnym wieku może być dla programisty dużym wyzwaniem.