Google od lat jest uznawane za najlepszego pracodawcę w Stanach Zjednoczonych. W ostatnim czasie korporacja boryka się jednak z kryzysem na fali nowego zjawiska – wewnątrzkorporacyjnego aktywizmu programistów. Ten może się wkrótce nasilić. Audyt mający zbadać skalę zjawiska „gender pay gap”, czyli nierówności płacowych ze względu na pleć, wykazał, że w Google pracuje duża grupa osób, które powinny zarabiać więcej – mężczyźni.
Google walczy z „gender pay gap”
W Dolinie Krzemowej kwestie dywersyfikacji rasowej i redukcji nierówności płacowych przedstawicieli różnych płci są jednym ze skrupulatnie mierzonych parametrów funkcjonowania każdej korporacji. Powoływane są do tego całe wewnętrzne jednostki zatrudniające dziesiątki osób, a sukcesy w zmierzaniu do wyrównania płac i zwiększenia zróżnicowania etnicznego są ogłaszane przy okazjach branżowych konferencji. Przy okazji opracowywania kolejnego okresowego raportu na ten temat do ciekawych wniosków doszło Google – okazuje się, że zatrudnieni w korporacji mężczyźni zarabiają zbyt mało.
Na swoim oficjalnym blogu Google podzieliło się spostrzeżeniami z corocznego audytu. Wcześniej, w styczniu, komunikat trafił do wszystkich pracowników korporacji. Lauren Barbato, Główny Analityk ds. Równości Płac, zwraca w nim uwagę, że płace z 2018 roku wymagają korekt:
Jest kilka powodów, dla których analiza równości płac wymagała w 2018 roku pewnych poprawek w stosunku do roku 2017. Po pierwsze, analiza z 2018 roku oznaczyła jedno szczególnie licznie obsadzone stanowisko (Inżynier Oprogramowania poziomu 4) jako wymagające korekty. Mężczyźni pracujący na tym stanowisku otrzymywali mniejsze wynagrodzenie niż kobiety.
Dalej Barbato zapowiada, że wszystkim pokrzywdzonym mężczyznom zostanie wypłacona stosowna rekompensata. Nie znamy jednak skali zjawiska ani różnic pomiędzy zarobkami kobiet i mężczyzn pracujących na podobnych stanowiskach oraz wykazujących się zbliżonym doświadczeniem. Co ważne, raport z 2018 roku obejmuje największą liczbę pracowników Google ze wszystkich dotychczasowych badań nierówności płacowych – przeanalizowano zarobki 91% pracowników zatrudnionych w oddziałach na całym świecie.
Zobacz też: Kryzys wewnątrz Google: programiści chcą niższej płacy dla menedżerów
Wierzchołek góry lodowej
Ujawnione nierówności mogą się jednak okazać stosunkowo niewielkim problemem Google – wszak wypłaty wyrównań stanowić będą rozwiązanie. Trudniejszym wyzywaniem może okazać się trwająca batalia sądowa, jaką dział prawny Google toczy z trzem byłym pracownicami. We wrześniu 2017 roku oskarżyły one korporację o to, że stosowała złożone mechanizmy rekrutacyjne (migracje między poziomami) w celu obniżenia uposażeń kobiet. Sprawę bada Departament Pracy, jednak jak dotąd trwają głównie spory, jak wiele danych i na jakiej podstawie prawnej powinna udostępnić rządowi korporacja szefowana przez Sundara Pichaia.
Prawdziwym pokazem siły nowej fali korporacyjnego aktywizmu był jednak Google Walkout – 20 tys. pracowników wyszło na bulwary kampusów Google w akcie sprzeciwu wobec wypłacie 90 mln dolarów odprawy Andy’emu Rubinowi. Wcześniej „ojcu Androida” udowodniono molestowanie seksualne, nic więc dziwnego, że tak ciepłe finansowo pożegnanie wzbudziło sprzeciw pracowników niższego szczebla. Maleje także zadowolenie z rządów Pichaia – pozytywny stosunek ma do nich tylko 74% pracowników. W 2017 roku było to 92%. Spadło także zadowolenie z zarobków – z 64% na 54%.