Czyżby nadchodził zmierzch ery, w której społeczność Open Source była kojarzona ze swobodą, nonszalancją i sprzeciwem wobec korporacyjnych standardów w pracy nad kodem? W ostatnim czasie informowaliśmy o pełzającej rewolucji obyczajowej w społeczności rozwijającej jądro Linux. Teraz nadszedł czas na OpenJDK.
Wulgaryzmy w OpenJDK do kosza
Od premiery otwartej implementacji Javy minęło 11 lat. Nietrudno zatem domyślić się, że w kodzie OpenJDK nagromadziło się wiele mniej lub bardziej umownych sformułowań, uproszczeń, wewnętrznej terminologii stosowanej na potrzeby komentarzy czy... wulgaryzmów. Teraz ma się to jednak zmienić, przynajmniej częściowo. Sygnaturą JDK-8215217 w systemie zgłaszania bugów w OpenJDK oznaczono bowiem postulat usunięcia „zbyt wielkiej liczby brzydkich słów”.
Zbyt duża liczba to według zgłaszającego 12 – tyle bowiem wulgaryzmów różnej „wagi” znajdowało się w kodzie OpenJDK. Sprawie przyjrzał się Adam Farley, jeden z liderów społeczności skupiony wokół platformy, pracujący dla IBM-u. Po konsultacjach ze społecznością postanowił on wprowadzić zmiany do kodu, ale tylko częściowo – w „najcięższych przypadkach”.
Po konsultacjach ze społecznością, dokonano trzech ustaleń:
– „damn” i „crap” to nie brzydkie słowa,
– trzy z czterech słów na F są zlokalizowane w jszip.js, propozycja została przekazana twórcom (wrócimy do tego),
– słowo na F w BitArray.java, podobnie jak brzydka literówka w SoftChannel.java, *są* brzydkimi słowami i zostaną usunięte.
Można powiedzieć, że Farley zachował równowagę, pozbywając się wyłącznie wulgaryzmów największego kalibru. Ciekawy jest też przypadek słowa „crap”, które z jednej strony tłumaczylibyśmy na polski jako „gówno”, ale z drugiej – już w języku angielskim – zostało zdewulgaryzowane i częściej wskazuje na coś miernej jakości, niż faktycznie nosi cechy funkcjonalne wulgaryzmu. Jak widać niuanse języków naturalnych wkradają się nierzadko do języków programowania.
Cenzurować czy przymknąć oko?
Oczywiście kwestia tego, czy w kodzie powinno używać się wulgaryzmów nie jest nowa. Ciekawa dyskusja trwa na ten temat trwa w jednym z wątków na Quorze. Podawany jest przykład gry U.S. Ski Team Skiing, w której, jak okazało się po latach, każda zmienna nosiła nazwę będącą wulgaryzmem. W wielu przypadkach standardy pracy nad kodem opracowuje ich nadrzędna organizacja, np. korporacja, dla której pracują.
Nie brakuje także głosów, że wulgaryzmy są niedopuszczalne w zastosowaniach biznesowych, jednak audyt bez problemu przechodzą zabawne anegdoty czy nawiązania. Jaka jest Wasza opinia na ten temat? Czy podczas prac nad oprogramowaniem pozwalacie sobie czasem na bardziej dosadną leksykę?