Życie zawodowe rządzi się swoimi prawami. Niezależnie od tego, jak dobre relacje łączą cię z szefem, w jego obecności warto ważyć słowa a niejednokrotnie lepiej nabrać wody w usta i wcale ich nie wypowiadać. Pozornie niewinne werbalne potknięcie może bowiem negatywnie odbić się na twojej karierze. Dbając zatem o swój zawodowy wizerunek a także dobre samopoczucie szefa, od którego wiadomo jak wiele zależy, lepiej oszczędzić sobie wypowiadania przy nim pewnych zwrotów. Jakich?
Nie mam tego w zakresie obowiązków
Firmowe obowiązki rzadko kiedy ograniczają się do tego, co jest wypunktowane w umowie. Nawet jeżeli lista twoich zadań jest precyzyjnie określona, z pewnością nie ma na niej prywatnych wydruków na firmowej drukarce, zakupów w sieci w godzinach pracy czy przeglądania Facebooka. Jeżeli zatem szef zleca ci wykonanie dodatkowej pracy, to, o ile nie jest ona nielegalna, nie zasłaniaj się zakresem obowiązków, tylko pogódź z tym, że powinieneś ją wykonać.
Nie da się tego zrobić
Żaden szef nie chciałby tego usłyszeć. Zanim wypowiesz te słowa, upewnij się zatem, że lista rozwiązań rzeczywiście się wyczerpała. Czarnowidztwo i pasywne podejście do zadań rzadko są cenione w miejscu pracy. To, czego przede wszystkim oczekuje od ciebie Twój szef, to zaangażowanie i zaradność. Jeżeli zatem nie chcesz, by odebrano cię jako osobę, która lekceważy swoje obowiązki, powiedz lepiej, że się postarasz i mimo wszystko spróbuj.
Teraz nie mam czasu, robię coś innego
Nikt nie lubi czuć się lekceważony. Zwłaszcza szef. Nawet jeżeli rzeczywiście nie wiesz, w co masz ręce włożyć, przyjmij do wiadomości, że to do niego należy ustalanie priorytetów. Być może właśnie się zmieniły. Zapytaj go o to w imię dobrych relacji zamiast odpowiadać w mało dyplomatyczny sposób.
Za mało zarabiam, żeby się tym zająć
Być może to prawda. Nie zmienia to jednak faktu, że podpisując umowę zgodziłeś się wykonywać tę pracę za określoną stawkę. Nawet jeżeli nie miałeś wyjścia a praca, której się podjąłeś, nie spełnia twoich oczekiwań, nie upoważnia cię to do takich stwierdzeń. Jeśli myślisz, że po tych słowach szef da ci podwyżkę lub dostaniesz awans, jesteś w dużym błędzie. Co najwyżej popsujesz wasze relacje.
Trzeba było powiedzieć o tym wcześniej
Wskazywanie palcem cudzych potknięć (tym bardziej szefa) i wypowiadanie słów wywołujących poczucie winy nigdy nie jest dobrze odbierane w miejscu, gdzie liczy się praca zespołowa. Nie znasz wszystkich powodów, dla których twój przełożony prosi cię o wykonanie jakiegoś zadania właśnie teraz. Szukanie winnego nie sprawi, że zostaniesz zwolniony z wykonania tego obowiązku, za to tobie może zaszkodzić.
To nie mój problem
Otrzymanie zadanie, które powinien wykonać ktoś inny budzi zwykle uzasadniony opór i poczucie niesprawiedliwości. Szef najprawdopodobniej ma tego świadomość, jednak z jakiegoś powodu nie ma to dla niego większego znaczenia skoro zdecydował się zwrócić właśnie do ciebie. Odmawiając mu nic nie zyskasz, a możesz sporo stracić. Dlatego oszczędź jemu i sobie zbędnych komentarzy i potraktuj to jako okazję, żeby się wykazać.
To nie moja wina
Jeśli coś poszło nie tak, szefa będzie interesowało tylko to, by błąd został jak najszybciej naprawiony a nie kto zawinił. Umiejętność wzięcia na siebie odpowiedzialności to kluczowa cecha, a jeżeli uda ci się z powodzeniem przywrócić sprawy swojemu biegowi, szef na pewno to zapamięta. Ponadto, tematu winy czasami lepiej nie roztrząsać. W końcu tłumaczy się tylko winny.
Wiele z powyższych zwrotów jest na tyle powszechnych w codziennych rozmowach z szefem, że ich całkowite wyeliminowanie może być bardzo trudne. Warto jednak mieć świadomość tego, z czym wiążą się pewne frazy i, zanim je wypowiemy, dwa razy się zastanowić.