W ostatnim czasie na łamach bloga wielokrotnie poruszałem temat być może najciekawszej nowości ze wszystkich zaprezentowanych podczas konferencji Build – chodzi o Windows Package Managera, czyli menedżer oprogramowania obsługiwany z poziomu wiersza poleceń. Nie będzie przesady w twierdzeniu, że jest to jedna z najwygodniejszych metod instalowania oprogramowania na Windowsa, ale niestety nie obyło się bez kontrowersji.
Windows Package Manager
Nowe narzędzie Microsoftu pozwala za pomocą kilku poleceń instalować i usuwać aplikacje z systemu, zarządzać repozytoriami, a nawet publikować programy w repozytorium utrzymywanym przez Microsoft. W przyszłości możliwe będzie także dodawanie własnych repozytoriów. Jest to więc kolejna nowość, która przybliża Windowsa do rozwiązań od lat wykorzystywanych z powodzeniem w systemach linuksowych. Co ważne, nie musi to być wcale narzędzie adresowane wyłącznie do windowsowych power userów – przykład serwisu WinInstall pokazuje, że z łatwością można przygotować graficzny interfejs użytkownika dla repozytoriów i za pomocą generatora skryptów, które pobrać można w postaci plików BAT, możliwe jest także trafienie do niezaawansowanych użytkowników. Wraz z ochroną przeciw malware zapewnianą przez Microsoft, menedżer ma szansę naprawdę wpłynąć na to, jak na Windowsie zarządza się oprogramowaniem.
Dzień, w którym umarł AppGet
Tym większy niesmak mogą budzić praktyki Microsoftu ujawnione przez Kebana Beigiego, twórcy open source’owego programu AppGet, który na swoim blogu opisuje negocjacje z Microsoftem. Beigi spotkał się z przedstawicielami Redmond, odwiedził nawet siedzibę w Seattle, gdyż miał on zostać zatrudniony, zaś AppGet – przejęty przez Microsoft. Po serii rozmów na temat działania AppGeta i ciągnącej się miesiącami wymianie maili, negocjacje w sprawie przejęcia stanęły w martwym punkcie. Dopiero w przeddzień ogłoszenia premiery Windows Package Managera (znanego też jako… WinGet!) Beigi został poinformowany o planach korporacji i zapewniony, że jego rola w przedsięwzięciu zostanie odpowiednio zaakcentowana.
Niestety, nic takiego się nie stało. Zarówno podczas konferencji jak i po niej, Microsoft ani razu nie wspomniał, że WinGet nie powstałby, gdyby nie AppGet. Sfrustrowany Beigi postanowił porzucić rozwój AppGeta i opublikować wpis pod wiele mówiącym tytułem „Dzień, w którym umarł AppGet”. Dopiero sześć dni po jego publikacji Microsoft opublikował notatkę, w której wzmiankuje o wkładzie, jaki w Windows Package Managera miał AppGet. Beigi otrzymał podziękowanie, ale nie otrzymał przeprosin za dotychczasowe przemilczenia. Coż, czasy się zmieniają, a przynajmniej niektóre praktyki Microsoftu wobec wolnego oprogramowania pozostają takie same.