Dynamiki wzrostów generowanych przez stale rosnące portfolio usług chmurowych może Amazonowi czy Microsoftowi pozazdrościć każde przedsiębiorstwo. Tak naprawdę jednak, poza wynikami finansowymi, mamy kiepski dostęp do statystyk związanych z użyciem zasobów udostępnianych w ramach AWS czy Azure, a każdy, najmniejszy nawet wyciek informacji stanowi nie lada gratkę. Zwłaszcza jeśli chodzi o popularność na tych komercyjnych i niezwykle efektywnie spieniężanych platformach wolnego oprogramowania.
Linux króluje na Azure
Garścią świeżych statystyk dotyczących użycia Linuksa w chmurze Azure podzielił się w postaci infografiki Adir Ron, szef działu Open Source w Microsofcie w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki. Dzięki temu wiemy, że obrazy oprogramowania bazującego na jądrze Linux stanowią już 60% całego sklepu Azure Marketplace. Ponadto – choć podobne dane wyciekały z Redmond już wcześniej – Linux działa już na ponad 50% maszyn wirtualnych w Azure. Nieźle, jak na usługę korporacji słynącej ze swoich systemów operacyjnych.
Z infografiki dowiadujemy się także każdy klient Azure znajdujący się na „liście TOP-100” korzysta na Azure z systemów linuksowych. Microsoft pochwalił się także osiągnięciami w zakresie optymalizacji kernela pod kątem Azure – dzięki wprowadzonym modyfikacjom klienci Microsoftu mają korzystać z infrastruktury o 25% przewyższającej pod względem wydajności standardowe jądro Linuksa. Nie zapomniano także o zaznaczeniu partnerstwa z takim firmami, jak Red Hat, SUSE czy Canonical.
Zobacz też: Chmura Azure pełna Linuksa – na naszych oczach Microsoft pingwinieje
Co ze strip miningiem?
Każdorazowa publikacja tego typu informacji zwraca uwagę na problem, jakim są dla niektórych twórców otwartego oprogramowania usługi chmurowe. Zjawisko strip miningu pozostaje aktualnym wyzwaniem przede wszystkim dla firm rozwijających opensource’owe oprogramowanie bazodanowe. Coraz częściej, w celu ochrony owoców swojej pracy przed ich efektywnym spieniężaniem w AWS czy Azure, decydują się na daleko idące innowacje licencyjne, które zazwyczaj kończą się porzuceniem wolnych licencji.
Żadna z dotychczasowych inicjatyw tego typu nie przyniosła jednak godnych odnotowania korzyści dla społeczności Open Source. Zdarzało się nawet, że deweloperzy osiągali efekty odwrotne do zmierzonego i narażali się na ostracyzm entuzjastów wolnego oprogramowania. Nie brakło poważniejszych konsekwencji – dość wspomnieć przypadek MongoDB, które zostało wycięte z rygorystycznie podchodzącej do zagadnienia Fedory. Nie przeszkodziło to jednak Amazonowi dostraczać w AWS otwartego forka MongoDB.
Zobacz też: Nowe chmurowe licencje w praktyce: MongoDB z hukiem wyleciało z RHEL i Fedory