Mijają dwa tygodnie od premiery najnowszej odsłony Ubuntu. Wydanie to jest szczególnie ważne, gdyż objęte będzie wydłużonym okresem wsparcia. W rezultacie to właśnie Ubuntu 20.04, a nie kolejne, wydawane co kilka miesięcy wersje, zakrólują na stacjach roboczych i serwerach. Choć Focal Fossa wniosła sporo wartościowych nowości i została przyjęta z entuzjazmem, to nie obyło się bez problemów – fala krytyki spadła w ostatnim czasie na nowy domyślny sklep z oprogramowaniem.
Nowy sklep dla Ubuntu
Sklepy z oprogramowaniem są dziś nieodłącznym elementem każdej desktopowej dystrybucji. Choć dla wielu najwygodniejszą formą instalacji oprogramowania nadal jest terminal, to twórcy systemów bazujących na jądrze Linux dostarczają GUI choćby po to, by obniżyć próg wejścia do linuksowego świata i zainteresować nim tych, którzy dotąd trwali przy Windowsie czy macOS-ie. Jak to jednak bywa w świecie Open Source, nie ma jednego sklepu czy menedżera pakietów i wybór należy do użytkownika.
Szczególnie burzliwą drogą przeszedł sklep oprogramowania dostarczany wraz z Ubuntu. Na długo przed porzuceniem rozwoju środowiska Unity i migracji na GNOME Shell podjęto decyzję o wstrzymaniu prac nad własnym sklepem i zastąpieniem go przez GNOME Software. Spotkało się to z ciepłym przyjęciem społeczności, gdyż Centrum oprogramowania Ubuntu było, delikatnie mówiąc, dalekie od ideału – po fatalnie zoptymalizowanym i pełnym błędów sklepie nie płakał nikt.
Zwłaszcza że zastąpiono go narzędziem z powodzeniem sprawdzającym się na przykład w Fedorze. GNOME Software nieźle sprawował się przez ostatnie kilka lat, jednak tuż przed premierą Ubuntu 20.04 LTS Canonical poinformował, że i on przechodzi na gruncie Ubuntu na emeryturę. Zastąpiony został przez sklep dostarczany w postaci paczki snap, a zatem w formie dystrybucji oprogramowania, która jest dla producenta najpopularniejszej dystrybucji Linuksa na świecie oczkiem w głowie.
Problemy, błędy, niekonsekwencje
Niestety, dwa tygodnie po premierze Focal Fossy wiemy już, że nowy sklep, zwany potocznie snap storem, rozmija się z oczekiwaniami użytkowników. Na Reddicie założony został osobny wątek, w którym społeczność nie zostawia na sklepie suchej nitki. Krytykowany jest on za rażącą niekonsekwencję oraz problemy w wyborze pomiędzy paczkami snap i deb. W efekcie użytkownik ma znikomą kontrolę nad tym, jaką wersję oprogramowania instaluje na swoim komputerze. Nieobsługiwane są także tematy GTK.
Ponadto błędy pojawiają się już także podczas instalacji snapów. Użytkownicy Ubuntu zgłaszają między innymi, że po kliknięciu przycisku rozpoczynającego instalację nie otrzymują oni żadnej informacji zwrotnej, zaś jego ponowne kliknięcie powoduje wyświetlenie błędu. Nie jest wyświetlany pasek prezentujący postęp instalacji, a ponadto sklep w żadne sposób nie informuje użytkownika o tym, że się ona zakończyła. Niektórzy doświadczają podobnych problemów także w przypadku paczek deb.
Jak i czym zastąpić snap store?
Wygląda więc na to, że Ubuntu właśnie zrobiło krok w tył i z w miarę udanej implementacji GNOME Software cofnęliśmy się znów do epoki niesławnego Centrum oprogramowania. Na szczęście mamy do czynienia z dystrybucją Linuksa i nikt nie zmusza nas do korzystania z nowego potworka Canonicala. Nowy snap store można bez problemu odinstalować poleceniem snap remove snap-store
, a poprzedni stan rzeczy przywrócić komendą sudo apt install gnome-software
.
Dla wielu najwygodniejszą i najszybszą formą zarządzania pakietami w Ubuntu będą oczywiście menedżery obsługiwane z poziomu wiersza poleceń. Pobieżna lektura wyników apt --help
pozwoli na korzystanie z APT nawet niezaawansowanym użytkownikom. Opornym zaś polecam graficzną nakładkę na APT w postaci świetnego menedżera Synaptic, którego zainstalować można poleceń sudo apt install synaptic
.