Już pod koniec 2018 roku, gdy Microsoft ogłosił porzucenie prac nad silnikiem EdgeHTML i przeniesienie Edge’a na Chromium, jasne było, że nadchodzi niemałe zawirowanie dla rynku przeglądarek internetowych. Dziś, po ponad półtora roku i premierze stabilnej wersji nowego Edge’a, znamy już najnowsze statystyki dotyczące liczby użytkowników konkretnych programów. To dobra okazja, aby przyjrzeć się aktualnemu stanowi rzeczy i zastanowić się, dokąd zmierzają w tej rozgrywce najważniejsi gracze.
Kolejna wojna przeglądarek?
Wspomniana decyzja Microsoftu została na ogół chłodno przyjęta przez tych użytkowników, którzy cenią sobie wolność wyboru. Choć Edge nigdy nie cieszył się dużą popularnością, to wciąż mowa o domyślnej przeglądarce najpopularniejszego pulpitowego systemu operacyjnego na świecie. Dotąd rozwijany niezależnie przez Microsoft Edge zasilił grono programów bazujących na Chromium, trafiając tym samym do strefy wpływów Google. Nie brakowało zresztą plotek, że samo Google miało w tym swój niemały udział.
Sprawa może wydawać się błaha, ale ma co najmniej jeden poważny skutek – jedyną realną pod względem technicznym alternatywą do Chromium pozostał Firefox. Tylko Mozilla wciąż jeszcze (i to z dużymi sukcesami) może silić się na niezależność dzięki własnym silnikom. Popularność Firefoksa już dawno spadła jednak poniżej 10%, a to stwarza dla Google ogromne możliwości kontrolowania tego co, oraz przede wszystkim jak przeglądamy. Zwłaszcza w zakresie wyświetlanych na stronach reklam.
Firefox wyhamowuje spadki
Pandemia wymusiła na wielu użytkownikach odkurzenie domowych maszyn i zaprzęgnięcie ich do poważnej pracy. Z całą pewnością – choćby przez konieczność uzyskania zdalnego dostępu do zaawansowanych firmowych aplikacji przeglądarkowych – wymusiło to zmianę przeglądarki lub choćby jej aktualizację. Dlatego właśnie najnowsze dane dotyczące udziałów poszczególnych przeglądarek w rynku są tak ważne – na domowych PC służą one już nie tylko do przeglądania stron internetowych, lecz także do poważnej pracy.
Wszystkich, którzy spodziewali się gwałtownego wzrostu popularności Firefoksa, czeka rozczarowanie. Według danych Net Applications, owszem, Firefox zyskał nowych użytkowników, ale wzrost wyniósł mniej niż dziesiątą część punktu procentowego. W rezultacie z przeglądarki Mozilli korzysta ok. 7,3% internautów. Dobra wiadomość jest taka, że odwróciła się tendencja spadkowa – jeszcze w zeszłym miesiącu FF miał udziały poniżej 7%, najmniej od 2005 r. Wciąż jednak jest to znacznie mniej niż zsumowany wynik obu przeglądarek Edge – 13,2%.
Chrome i Chromium na szczycie
Co oczywiście nie powinno dziwić, niekwestionowanym liderem kwietniowych statystyk pozostaje Chrome. Jedynym zaskoczeniem może być jedynie to, że przeglądarka Google uzyskała w minionym miesiącu wynik rekordowy – według Net Appliactions korzysta z niej już 69% internautów. Nigdy wcześniej program nie cieszył się taką popularnością – jeszcze w marcu udziały były szacowane na 68,5%. Ogółem w ciągu ostatniego roku liczba użytkowników Chrome’a wzrosła 3,5 punktu procentowego. Ale to nie wszystko.
Te wartości warto bowiem zestawić z danymi NetMarketShare, które dają wgląd także w mniej popularne przeglądarki, które jednak znajdują się w czołowej dziesiątce. Na ich podstawie wiemy, że w kwietniu aż 77% przeglądarek internetowych indeksowanych przez skrypty NetMarket Share to przeglądarki oparte na Chromium. Mowa zatem o ponad rzędzie wielkości przewagi nad Firefoksem, którego jedyną pociechą jest odwrócenie tendencji spadkowej. Czy w takich warunkach można mówić o jakiejkolwiek wojnie przeglądarek?