Firefox umiera na naszych oczach. Ostatnia niezależna przeglądarka na świecie, która dziesięć lat temu miała niemal jedną trzecią globalnego rynku, dziś ma ledwo jedną dwudziestą. Chrome zabrało niemal wszystko, włącznie z Microsoftem, którego Edge staje się właśnie niczym innym, jak farbowanym Chromium. Czy to tylko wynik normalnej gry rynkowej, wyższości jednego produktu nad drugim? Jonathan Nightingale, człowiek który przez wiele lat w Mozilli zarządzał rozwojem Firefoksa twierdzi, że to wszystko spisek. Google przez lata miało prowadzić skoordynowane działania sabotażowe, wymierzone wyłącznie w Firefoksa.
Oskarżanie Google o takie czy inne niegodziwości to coś, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, dla licznej grupy internautów firma z Mountain View jest współczesnym Wielkim Bratem, prowadzącym komercyjną inwigilację na skalę możliwą dziś chyba tylko jeszcze dla Facebooka. Jednak najnowsze oskarżenia Nightingale’a mają zupełnie inny kaliber. Tu chodzi o zachowanie, któremu zaradzić mogłaby tylko bezwzględna interwencja regulatorów rynku i pociągnięcie do odpowiedzialności zarządu Google.
Zobacz też: Mozilla powalczy ze spamem zapytań o zgody na powiadomienia push
Jesteśmy w tej samej drużynie?
Zdaniem byłego menedżera Mozilli, obserwowany zmierzch popularności Firefoksa to efekt „pomyłek” w webowych aplikacjach, celowo wprowadzanych przez Google w imię zaszkodzenia ich interoperacyjności. Na Twitterze napisał on:
Kiedy zacząłem pracować w Mozilli w 2007 roku, nie było jeszcze Google Chrome i większość ludzi z Google’a z którymi rozmawiałem była fanami Firefoksa.
Po debiucie Chrome wszystko się skomplikowało, ale nie w taki sposób, w jaki można się spodziewać. Mieli teraz konkurencyjny produkt, ale nie zerwali z nami więzi, nie złamali naszej umowy na korzystanie z wyszukiwarki – nic z tych rzeczy. W rzeczywistości historia, którą ciągle słyszeliśmy, brzmiała: „Jesteśmy po tej samej stronie. Chcemy tego samego”.
Myślę, że nasi przyjaciele z Google naprawdę w to uwierzyli. Indywidualnie ich inżynierowie dbali o większość tych samych rzeczy, które robiliśmy. Ich projektanci podjęli wiele bardzo podobnych decyzji, uczyliśmy się od siebie wzajemnie.
Ale Google jako całość jest czymś zupełnie innym niż indywidualni googlersi – stwierdził Nightingale.
Na najwyższym szczeblu Google’a podjęte zostały decyzje, które kompleksowo zaszkodziły Firefoksowi. Reklamy Google Chrome zaczęły pojawiać się w wynikach wyszukiwania w Firefoksie. W webowych aplikacjach Gmail & Google Docs pojawiły się problemy z wydajnością i usterki wyświetlania w Firefoksie. Witryny demonstracyjne fałszywie blokowały Firefoksa jako niekompatybilną przeglądarkę.
Co na to googlersi? Za każdym razem to samo: ups, przepraszamy. To był przypadek. Naprawimy to w następnym uaktualnieniu za dwa tygodnie. Ups, kolejny wypadek. Zaraz to naprawimy. Jesteśmy w tej samej drużynie. I tak w kółko, tłumaczy Nightingale, były dziesiątki a może i setki takich upsów.
Zobacz też: Google (znów) sabotuje prace nad nową przeglądarką internetową
Ups, I did it again
Były menedżer Firefoksa przyznał, że nie należy złośliwością tłumaczyć tego, co można wytłumaczyć zwykłą niekompetencją, ale zaraz, jak Google mogłoby być tak bardzo niekompetentne? Tym bardziej sprawa staje się podejrzana, że na każdym upsie Google zyskiwało, Mozilla traciła. Zamiast ulepszać swoją przeglądarkę, twórcy Firefoksa walczyli z wprowadzonymi przez ich „przyjaciół z tej samej drużyny” błędami, tracąc siły i frustrując się tylko. Zanim otwarcie powiedziano, co właściwie się dzieje, dokonało się wiele nieodwracalnych szkód, stwierdził Nightingale.
YouTube page load is 5x slower in Firefox and Edge than in Chrome because YouTube's Polymer redesign relies on the deprecated Shadow DOM v0 API only implemented in Chrome. You can restore YouTube's faster pre-Polymer design with this Firefox extension: https://t.co/F5uEn3iMLR— Chris Peterson (@cpeterso) July 24, 2018
Oskarżenia te nie są bezpodstawne. Google pokazało już, że korzystając ze swojej uprzywilejowanej pozycji w Internecie jest w stanie zrujnować doświadczenie korzystania ze swoich najpopularniejszych usług dla użytkowników innych niż wywiedzione z Chromium przeglądarek. Tak było np. po modernizacji YouTube, która wykorzystywała porzucone wszędzie indziej API Shadow DOM v0, w efekcie spowalniając nawet pięciokrotnie na Edge i Firefoksie. Celowo wybrano bibliotekę JavaScriptu, która była wspierana tylko na Chrome.