Druga z tegorocznych dużych aktualizacji Windowsa 10 jest już dostępna dla części użytkowników. Kolejni otrzymają możliwość jej instalacji lada moment. Jesienna aktualizacja jest jednak w tym roku inna niż w latach poprzednich. Po zeszłorocznych niepowodzeniach Microsoft zdecydował, że druga aktualizacja w 2019 roku będzie tak naprawdę garścią poprawek dla pierwszej. Niewielu jednak odgadłoby, jak mała jest najnowsza „duża” aktualizacja Windowsa.
Choć oczywiście sam Microsoft w oficjalnej komunikacji nigdy tego nie przyzna, to tajemnicą poliszynela jest, że jesienna aktualizacja Windowsa 10 to w tym roku Service Pack. Już zapewnienia o nowych funkcjach w postaci poprawek i optymalizacji sugerowały, że wersji 19H2 nie sposób porównywać z dotychczasowymi dużymi aktualizacjami systemu. Trudno się dziwić takiej decyzji Microsoftu – po zeszłorocznej katastrofie (wersja 18H2 niekiedy usuwała użytkownikom pliki z dysków) ostrożność była nie tylko wskazana, ale także z ulgą witana przez użytkowników.
Ostatecznym potwierdzeniem, że nowa aktualizacja tak naprawdę nie przynosi nowych funkcji, okazał się sposób jej dystrybucji. Microsoft przyznał, że trafi ona do użytkowników tym samym kanałem, którym zazwyczaj dostarczane są comiesięczne łatki i biuletyny bezpieczeństwa. Dotąd jednak nie dysponowaliśmy szczegółowymi informacjami o faktycznej wielkości paczki. Jak zauważa Gregg Keizer na łamach Computerworld, właśnie się to zmieniło. Według informacji przekazanych przez zespół nadzorujący osierocony w ostatnim czasie program testów Windows Insider, aby aktywować wszystkie zmian, które zmieniają wersję 19H1 w 19H2, Windows Update musi pobrać paczkę o wielkości 180 kilobajtów. Dla porównania – dokument tekstowy, w którym powstała niniejsza publikacja ma wielkość nieco ponad 13 kilobajtów.
Nie ma zatem wątpliwości, że narracji o dwóch dużych funkcjonalnych aktualizacjach w tym roku nie da się obronić. Również porównanie z Service Packami jest nieco na wyrost – np. druga paczka dla Windowsa XP wnosiła do tego systemu ogrom nowości, które dały mu drugą młodość. Porównanie z SP broni się tylko, jeśli uwzględnimy, że od premiery poprzedniej wersji Windowsa 10 minęło raptem 6 miesięcy. Warto także zaznaczyć, że według przedstawicieli Microsoftu, paczka w większym stopni stanowi przełącznik wprowadzający sprawniejszą konfigurację niż daleko idąca modyfikację Windowsa. Ponadto wspomniana wielkość 180 KB obowiązuje tylko wtedy, gdy na maszynie zainstalowane zostały wszystkie wcześniejsze comiesięczne aktualizacje Windowsa 10.
Już wcześniej podnosiliśmy na naszym blogu kwestię przyszłości cyklu wydawniczego Windowsa 10. Pytaliśmy, czy tegoroczny porządek jest incydentalny, czy może zostanie z nami najdłużej. Również w tej kwestii wiadomo już więcej. Przedstawiciele Microsoftu potwierdzili, że tegoroczny harmonogram jest pilotażowy, zaś decyzje dotyczące wydawania Windowsa w 2020 roku i później jeszcze nie zapadły. Zostaną podjęte na podstawie wniosków z roku bieżącego.
Wygląda jednak na to, że spowolnienie rozwoju Windowsa nie martwi jego użytkowników, którzy wyżej od wysypu nowych funkcji co pół roku cenią sobie stabilność systemu operacyjnego.
Zobacz też: Do czego Microsoftowi jest dziś potrzebny na rynku konsumenckim Windows?