Nie będzie wiele przesady w twierdzeniu, że rola systemów operacyjnych jest dziś marginalizowana przez coraz bardziej zaawansowane możliwości przeglądarek internetowych. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że w wielu scenariuszach rola Windowsa, macOS-a czy dystrybucji linuksowych sprowadza się do środowiska uruchomieniowego dla Chrome czy Firefoksa. Podczas zainaugurowanego dziś Microsoft Ignite ogłoszono nowości, które sugerują, że trend ten nie omija także narzędzi programistycznych.
O Visual Studio Online pisaliśmy na łamach naszego bloga już w maju, gdy został on zapowiedziany podczas konferencji Microsoft Build. Na trwającym Ignite Microsoft nie tylko ogłosił uruchomienie pbuczlinych testów, ale także podzielił się informacjami na temat przyszłość tego narzędzia. Visual Studio Online to bowiem coś znacznie więcej niż Visual Studio Code uruchomione w przeglądarce. To dla Microsoftu krok na drodze do przeniesienia całego środowiska programistycznego (ale też testowego) do przeglądarek.
Należy przypomnieć, że Visual Studio Online nie stanowi (jeszcze) webowego IDE per se – możliwości edytora tożsame są raczej z tym, co oferuje Visual Studio Code. Samo przeniesienie edytora do przeglądarki nie stanowiło dla korporacji o zasobach Microsoftu szczególnego wyzwania – wszak Visual Studio Code to aplikacja opracowana z wykorzystaniem frameworka Electron. Można więc powiedzieć, że to właśnie środowisko przeglądarkowe jest dla niej rodzime, a nie systemy operacyjne. Pod tym względem VSO stanowi swoisty powrót na matczyne łono.
Ale to nie tyle możliwości samego przeglądarkowego edytora mogą zainteresować część programistów, lecz sprzężona z nim infrastruktura. Za Visual Studio Online stoi bowiem potęga Azure. Administrator może nie tylko tworzyć kolejne instancje środowiska, ale także budować testowe maszyny wirtualne, których specyfikacja pozwoli na uruchomienie nawet najbardziej wymagających przedsięwzięć. Samo przeniesienie Visual Studio Code do przeglądarki to więc zaledwie fasada, a w drodze jest przecież „port” pełnego IDE Visual Studio.
Wszystko to oczywiście ma swoją cenę – Visual Studio Online to usługa rozliczana w ramach subskrypcji Azure. Microsoft chwali się, że realizowane jest dosłowne naliczanie sekundowe. „Jeśli tworzysz środowisko i usuwasz je po 6 minutach i 45 sekundach, zapłacisz tylko za 6 minut i 45 sekund” – czytamy na blogu deweloperskim. Warto zwrócić uwagę, że wdrożono mechanizmy automatycznego zawieszania środowiska, które ma wyeliminować (a przynajmniej ograniczyć) ryzyko błędnego rozliczania. Obsługiwany jest Chrome i nowy Edge.
Oczywiście na razie cały ten mechanizm jest w fazie publicznych testów. Stanowi jednak kolejny przejaw coraz wyraźniej rysującej się strategii Microsoftu. Jej innym elementem może być uruchomiona niedawno usługa Windows Virtual Desktop. Komplikacje i ograniczenia wynikające ze zróżnicowanych konfiguracji sprzętowych stacji roboczych Microsoft chce zażegnać poprzez sprowadzenie ich do roli cienkiego klienta. Satya Nadella chce, byśmy „na metalu” instalowali jak najmniej, a jak najbardziej polegali na jego cudownym dziecku – Azure.
Zobacz też: Visual Studio Online – Microsoft przenosi swój edytor (z powrotem) do przeglądarki