Pierwsza kadencja prezydenta Donalda J. Trumpa, zapewne za sprawą bogactwa dostarczanych nam wrażeń, upłynęła w trymiga – w przyszłym roku delegaci ponownie wybiorą prezydenta. Już teraz trwają dyskusje dotyczące bezpieczeństwa wyborów i sposobów na uniknięcie burzy wzajemnych i międzynarodowych oskarżeń o manipulowanie ich wynikami. Podczas trwającej w Las Vegas konferencji BlackHat głos tej sprawie zajął Bruce Schneier.
Amerykańską opinią publiczną wstrząsnęła w ostatnim czasie wiadomość, że systemy wykorzystywane podczas wyborów, wbrew wcześniejszym deklaracjom dostawcy, były niekiedy podłączane do Internetu. Kwestia jest o tyle drażliwa, że miało to miejsce także w tzw. swing states, tj. w stanach, gdzie poparcie dla obu partii jest bardzo zbliżone. Na tyle, że w jednych wyborach stan taki może poprzeć kandydata Demokratów, a w kolejnych Republikanina. Najmniejsza manipulacja mogłaby wpłynąć na końcowy wynik wyborów.
Dyskusja na temat ewentualnych manipulacji rozgorzała na nowo. Kwestię tę podniósł Bruce Schneier, który do zagadnienia podszedł z cechującą wielkie umysły prostotą: uznał, że jeśli Amerykanie chcą bezpiecznych wyborów, to powinni korzystać z bardziej tradycyjnych form ich przeprowadzania. W rozmowie z The Register, jako złoty środek na wszelkie machinacje zalecił... papier. Kluczowe dla bezpieczeństwa miałoby być wprowadzenie zasady wydawania papierowego ekwiwalentu każdego e-głosu:
Papierowe głosy są niemal w 100% wiarygodne i dostarczają możliwy do zweryfikowania dla każdego głosującego ślad w postaci papieru. Nie jest to ani trudne, ani kontrowersyjne. Używamy ich ciągle w Minnesocie, oddajemy głosy, które są potem łatwe do tabelaryzacji.
Bezpieczeństwo wyborów to podczas tegorocznej konferencji BlackHat często poruszany temat. Nic dziwnego, oprócz wspomnianych rewelacji dotyczących podłączania maszyn do Internetu, wiele zainteresowania wzbudza także odrzucenie przez lidera Większości, Mitcha McConnela, zmian w systemie wyborczym. Dzięki nim każdy głos oddany w amerykańskich wyborach miałby swój papierowy ekwiwalent, co stanowiłoby wspomniany przez Scheneiera ślad weryfikowalny per wyborca.
Nic nie wskazuje na to, by amerykańskie wybory w 2020 roku wzbudziły choć odrobinę mniejsze emocje niż miało to miejsce w roku 2016, co widać już po nastrojach w Las Vegas. Bruce Schneier nadzieje upatruje w większym udziale w całym procesie ekspertów technicznych. Wpisuje się to w jego opinię, że błogosławieństwem demokracji liberalnej w okresie późnego kapitalizmu byłby większy udział w spisywaniu prawa osób o wysokich kompetencjach technicznych.
Zobacz też: Bruce Schneier uważa, że już czas, by prawodawstwem zajęły się osoby techniczne