Zdaje się, że doszliśmy do takiego punktu w rozwoju przeglądarek internetowych, kiedy bardziej cenione są ich możliwości blokowania wyświetlania treści niż samo ich wyświetlanie. Prym wiedzie Mozilla, która sporo oferuje w kwestii konfiguracji blokowania skryptów śledzących, za pomocą rozszerzenia umożliwia konteneryzację Facebooka.
Założenie, że trend związany z ograniczaniem możliwości śledzenie przez witryny podjęły wszystkie przeglądarki, byłby jednak przedwczesny. Można nawet odnieść wrażenie, że ich producenci, może poza wspomnianą Mozilla, dają nam coś jedną ręką tylko po to, by odwrócić uwagę od drugiej, która coś nam odbiera. Lawrence Abrams z redakcji Bleeping Computer zauważył bowiem, że wiodące przeglądarki wkrótce uniemożliwią nam blokowanie atrybutu ping dla linków.
Mowa o Chrome, przeglądarkach opartych na Chrome i Safari, mowa zatem o trio, które na pulpitach ma według danych NetMarketShare ponad 70% udziału w rynku. Dotąd we wszystkich tych przeglądarkach możliwe było blokowanie działania atrybutu ping w linkach. Służy on powiadamianiu konkretnych adresów, że link z takim atrybutem został kliknięty. Wystarczy zatem znacznik a href="docelowy_url" ping="adres_sledzenie"
, aby przez HTTP POST na adres_sledzenie została wysłana informacja o kliknięciu.
Zobacz też: Mark Zuckerberg proponuje nowe regulacje dla całego Internetu
Atrybut ten może być oczywiście wykorzystywany do śledzenia. Najczęściej do mierzenia ruchu wykorzystuje się dziś o prawda parametr kampanii Google Analytics doklejany na końcu linka. W ten sposób zbiera się jednak informacje przede wszystkim o ruchu przychodzącym. Co jednak, jeśli chcemy mierzyć odesłania, a nie dysponujemy dostępem do analityki strony docelowej? Wówczas jedną z możliwych opcji było właśnie pingowanie przez HTTP POST. Niemniej jeśli ktoś nie chciał być liczony, mógł takie żądanie blokować.
Chrome dotąd umożliwiał blokowanie – wystarczyło przełączyć flagę (#disable-hyperlink-auditing), ale w aktualnej wersji beta i Canary flaga została usunięta, a obsługa atrybutu ping jest domyślnie włączona. W rezultacie identycznie sprawy mają się w przypadku bazującej na Chromium Opery, a wkrótce także w nowym Edge’u. Co ciekawe, również w Safari 12.1 ukryte ustawienie pozwalające na blokowanie pingowania zniknęło.
Zobacz też: Linus Torvalds: anonimowość jest przereklamowana, a media społecznościowe to śmieci
Na wyłączenie śledzenia w ten sposób wciąż pozwala Firefox oraz przeglądarki budowane na silnikach Mozilli. Uwagę w całej sprawie zbieżność w czasie – niemal jednocześnie na zmiany decyduje się zarówno Google, jak i Apple. Wspomnieliśmy już o udziałach tych korporacji na rynku przeglądarek desktopowych, ale należy zwrócić uwagę przede wszystkim na mobile, gdzie duet ten posiada blisko 90% rynku. Czyżby wkrótce miało na nim dojść do jakichś zmian w kwestii mechanizmów śledzenia internautów?