Producenci robią wiele, by zniechęcić nas do modyfikowania urządzeń. Najlepszym przykładem są smartfony. Jeszcze kilka lat temu kultura rootwania i instalowania custom ROM-ów rosła w silę, a ciekawe modyfikacje rosły jak grzyby po deszczu. Dziś te działania są stopniowo lecz konsekwentnie sabotowane.
Kultura rootowania wiecznie żywa
Z drugiej strony coraz chętniej instalujemy logikę tam, gdzie przez całe dekady jej nie było – przede wszystkim w samochodach. Czy moda na instalowanie własnych modyfikacji ma szansę odrodzić się wśród fanów motoryzacji? Wiele wskazuje na to, że tak. Podczas odbywającej się w zeszłym tygodniu w Brukseli konferencji FOSDEM zaprezentowany został FreedomEV – swojego rodzaju custom ROM przeznaczony na zrootowane samochody Tesla.
To jak szybko ewoluuje Tesla, robi piorunujące wrażenie. Jeszcze niedawno o samochodach Elona Muska pisano przede wszystkim ze względu na napęd elektryczny i fenomenalne osiągi. Z czasem przeszliśmy nad tymi cechami do porządku dziennego, ale wtedy Tesla zaczęła nas zaskakiwać stopniem zaawansowanie autopilota. Wizja Muska idzie znacznie dalej – chce on, by w przyszłości Tesle były współdzielone. Posiadacz Tesli po zakończonym użytkowaniu będzie mógł udostępnić ją innym jako swojego rodzaju autonomicznego Ubera.
Dlaczego ktoś miałby rootować swój samochód?
Nie wszyscy mają jednak ochotę rezygnować z posiadania na rzecz współdzielenia, nawet jeśli miałoby się to wiązać z gratyfikacją. Wielu użytkownikom, o czym część producentów zdaje się dziś zapominać, bycie najemcą bądź tymczasowym użytkownikiem jest nie w smak. Chcą mieć pełną kontrolę nad swoim urządzeniem. Trudno stwierdzić, aby stosowana aktualnie zaawansowane telemetria czy wręcz zdalne sterowanie sprzyjało przekonaniu, że faktyczne się Teslę „posiada”, a nie wypożycza.
Kolejną zachętą do rootwania samochodów może być brak wsparcia, czyli dokładnie ten sam powód, który zachęcał do rootwania smartfonów. Nikt zapewne nie będzie dziś rootował nowej Tesli, ale za już za kilkanaście lat któryś z kolejnych właścicieli pewnie chętnie rozważy instalację „nieoficjalnego” oprogramowania. Choćby po to, by przetestować nowe funkcje opracowane przez społeczność. Mowa zatem o swojego rodzaju tuningu, ale już nie na poziomie mechaniki pojazdu, lecz oprogramowania instalowanego na komputerze pokładowym.
FreedomEV – wolne oprogramowanie na zrootowane Tesle
Z tym większym zainteresowaniem spoglądamy na przedsięwzięcia w rodzaju FreedomEV. FreedomEV to darmowe otwarte oprogramowanie kierowane na zrootowane Tesle. Na razie przedsięwzięcie jest powijakach, ale lista funkcji robi wrażenie i z racji „sprzętu”, na którym działać będzie soft, wypada dość nietypowo. Mamy tu bowiem takie smaczki, jak „tryb romantyczny”, funkcja emisji dźwięku na biegu wstecznym, hotspot Wi-Fi czy blokada funkcji śledzenia samochodu. Wykład na temat FreedomEV zarejestrowany podczas tegorocznego FOSDEM można obejrzeć poniżej.
Biorąc pod uwagę, jak wielu zmotoryzowanych w ten lub inny sposób modyfikuje dziś swoje samochody, można zakładać, że oprogramowanie do zainstalowania na komputerze samochodu ma przed sobą świetlaną przyszłość. Ewentualne wątpliwości w kwestii bezpieczeństwa będzie można rozwiać dzięki udostępnianiu kodu. Znów zatem Open Source ma szansę zdominować klasę sprzętu zarezerwowaną przez lata dla zamkniętych własnościowych systemów.