To, co kiedyś było rozrzucone po całej Sieci teraz jest scentralizowane przez Google, Facebooka i paru innych.
Internet był projektowany jako sieć zdecentralizowana
Każdy, kto interesuje się technologią internetową, prędzej czy później dowiaduje się o znaczeniu algorytmów rozproszonych w projektowaniu i działaniu sieci. Protokoły routingu są oczywistym przykładem takich algorytmów.
To jak działa routing jest naprawdę fascynujące dla osób pracujących w IT: każdy router informuje swoich sąsiadów o swoim lokalnym widoku sieci; sąsiedzi są dosłownie zalewani tymi informacji aż do momentu gdy każdy router będzie miał pełny obraz topologii sieci. Następnie każdy router korzysta z tego samego algorytmu najkrótszej ścieżki aby zapewnić (w większości przypadków) routing bez zbędnej pętli. Ot, taka decentralizacja.
Owszem, idea decentralizacji jest dość mocno zakorzeniona w architekturze Internetu. W „The Design Philosophy of the DARPA Internet Protocols” Davida Clarka (opublikowanym w 1988 roku) na szczycie listy celów projektowych znajdujemy coś takiego: Komunikacja internetowa musi być kontynuowana pomimo utraty sieci lub bram oraz Internet musi umożliwiać rozproszone zarządzanie swoimi zasobami. Pierwszy cel prowadzi bezpośrednio do idei, że nie może być pojedynczych punktów awarii, podczas gdy drugi mówi więcej o tym, jak operacje sieciowe muszą być zdecentralizowane.
Duże platformy są tak naprawdę scentralizowane
Jest taki aspekt centralizacji, o który należy się martwić - a mianowicie największe internetowe platformy. Chociaż z technicznego punktu widzenia potentaci w rodzaju Google’a czy Facebooka są imponująco zaprojektowanymi systemami rozproszonymi, prezentują raczej monolityczny obraz Internetu miliardom użytkowników. Ten pogląd na to, jak rzeczywiste usługi, z których korzystamy w Internecie, stają się coraz bardziej scentralizowane, dobrze oddaje Chris Dixona. Na swoim blogu wskazuje on na wady pozostawiania zbyt dużej kontroli w rękach największych platform. Na przykład takie portale mogą nagle zmienić zasady, aby odsunąć użytkowników od treści dostarczanych przez twórcę.
Istnieje więcej technicznych przykładów, w których powszechne poleganie na jednej platformie doprowadziło do powszechnej niedostępności usług internetowych. Na przykład awaria Fastly w 2021 roku miała globalny wpływ na witryny zależne od CDN (takie jak New York Times i Amazon); kilka dni później awaria w Akamai miała podobny skutek. Awarie Cloudflare w 2020 roku stanowią kolejny przykład problemu na jednej platformie, który ma ogromny wpływ na pokaźną część Internetu. W tym przypadku chodziło zasadniczo o to, że luka w algorytmie rozproszonym stworzyła pojedynczy punkt awarii dla wielu klientów.
Co z tym fantem począć?
Warto wrócić do artykułu Clark’s Internet Philosophy z 1988 roku i zauważyć, że podczas gdy Internet nadal działa, gdy routery i bramy zawodzą, spełniając cel numer jeden, wiele usług i stron internetowych przestaje działać, gdy platforma, od której zależą (takie jak CDN), ulega awarii. W efekcie nieświadomie wprowadzono takie właśnie, pojedyncze punkty awarii. I chociaż rozproszone zarządzanie Internetem żyje, to ogromnymi obszarami usług, od których jesteśmy zależni, zarządza niewielka liczba podmiotów.
Być może najlepszą praktyką byłoby rozpoczęcie korzystania z wielu dostawców CDN. Twierdzi się, że blockchainy mogą prowadzić do bardziej zdecentralizowanego Internetu. W końcu zdecentralizowane finanse to jeden z przykładów tego, jak blockchainy stworzyły okazję do zdecentralizowania historycznie scentralizowanych funkcji. Niewymienne tokeny (NFT) dostarczają artystom i twórcom pewną ścieżkę, dzięki której mogą dotrzeć do odbiorców bez podmiotów centralnych (wytwórnie fonograficzne, serwisy streamingowe, domy aukcyjne). Jednocześnie istnieje wiele całkiem uzasadnionego sceptycyzmu co do długoterminowego potencjału blockchainów i kryptowalut do wyjścia poza obecną fazę – mhm – „spekulacyjną”.
Wygląda więc na to, że wahadło zmian mocno przesunęło się w kierunku centralizacji, do czego doprowadziło powstanie kilku gigantycznych firm internetowych kontrolujących sposób, w jaki miliardy ludzi korzystają z Internetu. Ale obecnie to wahadło wykazuje oznaki spowolnienia, jeśli nawet nie zaczyna się już kierować w drugą stronę. Decentralizacja jest filarem architektury Internetu, który miał fundamentalne znaczenie dla jego sukcesu, a teraz widzimy szeroki zakres wysiłków, aby powrócić do jego zdecentralizowanych korzeni. Miejmy nadzieję, że przynajmniej niektórym się to uda.