Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jakie informacje o tobie może uzyskać z Internetu zupełnie obca osoba? Czy umieszczając wpisy i zdjęcia na Facebooku myślisz o tym, że może do nich dotrzeć twój potencjalny przyszły pracodawca? Obecność w mediach społecznościowych może zarówno służyć jak i zaszkodzić twojej zawodowej karierze. Wszystko zależy od tego, jaką markę osobistą sobie zbudujesz.
Rekruter prześwietli cię na Facebooku
Sprawdzanie informacji publikowanych przez kandydatów do pracy w mediach społecznościowych stało się wśród rekruterów powszechną praktyką. Badanie przeprowadzone przez firmę Reppler wykazało, że czyni to już 91 % pracodawców. Działy HR coraz częściej mają do swojej dyspozycji zaawansowane aplikacje służące do przeczesywania Internetu w poszukiwaniu informacji o potencjalnym przyszłym pracowniku. Wystarczy adres e-mail, numer telefonu czy dane personalne. Nikogo też już nie dziwi, że zdjęcia czy posty mogą zaważyć na ostatecznej decyzji przyszłego pracodawcy o przyjęciu do pracy. Personal branding, czyli zarządzanie swoim wizerunkiem w mediach społecznościowych, staje się w tym kontekście, zawodowym „być albo nie być”.
Hejtujesz? Pracy nie dostaniesz
Z badań przeprowadzonych przez CareerBuilder.com wynika, że w czołówce zachowań, które dyskwalifikują użytkownika mediów społecznościowych jako potencjalnego pracownika, według blisko połowy badanych, są nieodpowiednie, prowokacyjne zdjęcia oraz treści świadczące o tym, że kandydat stosuje używki. Niewiele mniej, bo co trzeci biorący udział w ankiecie, uważa, że o wyborze innego kandydata mogą przesądzić również wpisy na temat byłego pracodawcy, w szczególności te nieprzechylne, naruszające jego dobre imię, dowodzące braku lojalności. Wśród pozostałych niepożądanych zachowań znalazły się m.in.
- słabe umiejętności komunikacyjne (30%),
- komentarze wskazujące na nietolerancję religijną, rasową lub społeczną (28%)
- oraz kłamstwa na temat swojego wykształcenia i kompetencji (24%).
Co zatem zrobić (albo czego nie robić), żeby uniknąć społecznościowego faux pas skutkującego odrzuceniem kandydatury w procesie rekrutacyjnym? W jaki sposób skutecznie budować swoje „cyfrowe ja”?
Zadbaj o swój wizerunek
Przede wszystkim pamiętaj o priorytetowej, choć nie dla wszystkich oczywistej kwestii, jaką są ustawienia prywatności na wszystkich profilach społecznościowych. Rozdziel grupę swoich znajomych od kolegów z pracy (a tym bardziej szefa) i nie dopuść do tego, aby przyszły pracodawca miał dostęp do zdjęć np. z imprez. Wybranie opcji „Znajomi” to jednak nie wszystko. Pamiętaj o zabezpieczeniu funkcji tagowania tak, aby znajomi nie mogli oznaczać cię na zdjęciach albo żeby każde tagowanie wymagało twojej akceptacji. Warto podkreślić, że zamykanie profilu całkowicie dla osób spoza kręgu znajomych pozwala uniknąć „wpadek”, ale niewiele ma wspólnego z budowaniem wizerunku. Kluczową kwestią w tworzeniu swojej osobistej marki w social media jest również spójność informacji. Dbaj o to, aby we wszystkich kanałach, którymi się komunikujesz, na bieżąco uzupełniać informacje o sobie. W serwisach rekrutacyjnych typu LinkedIn czy Goldenline aktualizuj nabyte kwalifikacje i doświadczenie zawodowe. Rozbieżności w datach ukończonych kursów czy ich liczbie sprawią, że nie będziesz wiarygodny. Nie udawaj również, że żyjesz samą pracą. Wpisy na temat ostatnio obejrzanych wystaw, przeczytanych książek, odwiedzonych miejsc czy pasji skracają dystans i budują twój wizerunek jako ciekawego partnera do rozmowy. Jeśli zależy ci na świadomym tworzeniu swojej marki w mediach społecznościowych, zapomnij także o ukrywaniu się za szklanym ekranem i byciu biernym obserwatorem. Udzielanie się w dyskusjach zarówno na tematy zawodowe jak i te związane z hobby sprawi, że nie tylko poznasz grono specjalistów z ważnych dla ciebie dziedzin, ale staniesz się rozpoznawalny w sieci.
Dziś, kiedy rekrutacja w dużej mierze przenosi się do Internetu, budowanie własnej marki nabiera szczególnego znaczenia. Często zapominamy o tym, że wszystko, co robimy w sieci pozostawia w niej swój ślad. Warto mieć tego świadomość, zanim opublikujemy kolejne zdjęcie lub wpis.