Psycholog piszący programy w PHP, filozof szukający wyzwań w analityce danych, czy prawnik pracujący jako administrator Linux? Jak się okazuje, w wielu firmach ten scenariusz nie jest tak rzadki, jak mogłoby się wydawać. Niedosyt na rynku specjalistów IT sprawia, że studia informatyczne przestają być obowiązkowym elementem na drodze do kariery w tym sektorze.
Niedobór dyplomowanych informatyków
Rynek nowych technologii to jedna z niewielu branż, co do której nikt nie ma wątpliwości: tu kandydaci, a nie pracodawcy, rozdają karty. Mury polskich uczelni każdego roku opuszcza około 40 tysięcy absolwentów informatyki i kierunków pokrewnych. To jednak wciąż za mało. Według różnych szacunków, rynek wciąż pozostaje niezapełniony w 25-35 %. Drobiazgowo przemyślane strategie działów HR mające na celu przyciągniecie do firmy najlepszych ludzi, często również nie przynoszą oczekiwanego skutku. Sytuacja ta powoduje, że firmy przychylniejszym okiem patrzą na kandydatów bez wykształcenia kierunkowego. Z drugiej strony – wszechobecne ogłoszenia o pracę, wizja wysokich zarobków i perspektywa dalszego rozwoju nowych technologii przez przynajmniej kilkadziesiąt kolejnych lat, działają jak magnes na osoby dotychczas niezwiązane z branżą. Dostrzegając potencjał rynku IT, typowi humaniści, nierzadko więc decydują się na zmianę zawodu i rozpoczynają szkolenia w tym kierunku.
Nauczyć filologa języka C++
Wybór kursów, szkoleń i konferencji, które oferują naukę podstaw programowania lub konkretnego języka, jest ogromny. Code 2.0, Software Development Academy, Inforshare Academy, Code Lab – to tylko niektóre z nich. Wartą uwagi inicjatywą jest Geek Girls Carrot , organizująca weekendowe kursy z zakresu różnych obszarów wiedzy IT, adresowane do kobiet. Naprzeciw potrzebom rynku wychodzą również pracodawcy, którzy organizują w swoich firmach naukę programowania od zera z nadzieją na zapełnienie wakatów najlepszymi kursantami. Plusem takiego rozwiązania jest nauczenie takiego informatyka „z odzysku” praktycznych umiejętności potrzebnych na konkretnym stanowisku w konkretnej firmie. Ci, którzy znają już podstawy „tajemnej wiedzy” mogą znaleźć staż lub zatrudnienie (np. jako audytor jakości, czy młodszy programista) u wybranego pracodawcy i tam, wykonując często bardzo podstawowe działania, kontynuować naukę określonej technologii. Zdaniem ekspertów, w zależności od predyspozycji danej osoby, nauka programowania może zająć od 3 miesięcy do roku. Czy taka ścieżka kariery jest otwarta dla wszystkich humanistów? Z pewnością nie. Oprócz pasji, determinacji i chęci permanentnego rozwoju adept nauk humanistycznych musi wykazać się zdolnościami analitycznymi, umiejętnością abstrakcyjnego myślenia, a także ogromem cierpliwości i skrupulatności. Szczególnie dobrze rokujący są podobno dyplomowani filozofowie, którzy na studiach otrzymali solidną porcję logiki.
Atuty humanisty
Czy pracownik IT po studiach humanistycznych jest w stanie wnieść do firmy jakąś dodatkową wartość? Okazuje się, że wbrew pozorom, pracodawcy doceniają kompetencje, jakie niesie ze sobą uniwersytecki dyplom. Doskonałe umiejętności komunikacyjne, zdolność do przetwarzania dużej ilości informacji i krytycznego podejścia do nich – to niejedyne, co może zaoferować humanista. Na niektórych stanowiskach atutem będą nieszablonowe pomysły, których źródłem jest „otwarty umysł” połączony z kreatywnością. Czym innym jest bowiem programowanie niż tworzeniem bytów, które najpierw trzeba sobie wyobrazić?
Osoby, które wcześniej pracowały w innych branżach to interdyscyplinarni specjaliści, a stanowisk łączących wiedzę techniczną i humanistyczną będzie przybywać. Jeśli są naprawdę dobrzy w tym, co robią, to kariera – na co nie brakuje przykładów – może stać przed nimi otworem.