Użytkownicy muszą zapłacić znacząco więcej albo korzystać z najgorszej opcji darmowej.
Oberwie się ludziom z kontami Bronze / Starter
GitLab usunął właśnie oferowany dotychczas przez siebie poziom uprawnień określany jako Bronze / Starter. Kosztował on 4 dolary miesięcznie za użytkownika i był ciekawą opcją pośrednią pomiędzy płaceniem za Premium 19 dolarów miesięcznie lub korzystaniem z najniższego, darmowego dostępu do tej platformy. Obecnie takiego wyboru już nie ma. Albo płacisz 19 dolarów albo korzystasz z „darmówki”.
Ale dlaczego? Dyrektor generalny i współzałożyciel GitLab, Sid Sijbrandij, powiedział tak:
Poziom Bronze / Starter nie spełnił oczekiwań, które GitLab w nim pokładał i w rezultacie oferowanie go ogranicza nas do inwestowania w ulepszanie GitLab dla wszystkich klientów.
Tak, zaskoczenia nie ma, chodzi o pieniądze. Ale ciekawy jest ten żargon inwestycyjny. Sijbrandij użył bowiem terminu hurdle rate i nawiązał do definicji tego pojęcia. Chodzi tu o minimalną stopę zwrotu z projektu lub inwestycji wymaganą przez zarządzającego lub inwestora. Innymi słowy, GitLab uznał, że nie zarabia wystarczająco dużo pieniędzy pozwalając użytkownikom płacić jedynie 4 dolary miesięcznie. Proste.
Utrata funkcji
Poradnik cenowy firmy uspokajająco stwierdza, że w razie wątpliwości będziemy domyślnie przenosić funkcje na niższy poziom ale to niczego nie zmienia. Efektem zmiany jest bowiem to, że wszystkie funkcje z Bronze / Starter, które nie znajdują się na poziomie bezpłatnym, zostały przesunięte w górę – trzeba zapłacić za wyższy pakiet.
Ile jest tych utraconych funkcji? GitLab stwierdził, że:
Każdy z naszych kierowników projektu przeszedł przez model cenowy, o którym mowa powyżej, przyglądając się każdej funkcji w programie Starter z pozycji klienta. Celem było określenie czy w przyszłości będą one częścią pakietu Core czy Premium. To nie jest jeszcze wiadomość do końca publiczna ale wynik był taki, że wszystkie funkcje oprócz jednej będą dostępne w Premium.
Płacić czy przejść na opcję darmową?
Sijbrandij powiedział, że podwyżka cen zostanie złagodzona przez ofertę przejściową. Obecni klienci z maksymalnie 25 użytkownikami mogą odnowić usługę na kolejny rok po dotychczasowej stawce 4 dolarów lub otrzymać bezpłatną aktualizację do Premium wraz z rozłożoną zniżką przy następnym odnowieniu: 6 dolarów w pierwszym roku, 9 dolarów w drugim roku i 15 dolarów w trzecim roku. Więksi klienci otrzymują otrzymają wiele mówiące zaproszenie do skontaktowania się z przedstawicielem handlowym GitLaba.
Niektórzy mogą sobie rzeczywiście poradzić na usłudze bezpłatnej. Sijbrandij powiedział, że ma ona 89 procent funkcji znanych ze Startera. GitLab oferuje bezpłatną opcję dla jednego programisty i ma to stanowić konkurencyjną alternatywę dla bezpłatnej wersji GitHuba. Starter był do tej pory przeznaczony właśnie do użytku w „pojedynczym zespole” (jakkolwiek głupio to nie brzmi).
Dyskusja na forum GitLab jest taka, jakiej można się spodziewać. Niewiele nam wyjaśniono, dlaczego pięciokrotny wzrost kosztów utrzymania funkcji startowych jest uzasadniony. To jak kopnięcie prosto w zęby - powiedział jeden z klientów. Inne opinie? Zdecydowanie przejdziemy na Github, ponieważ nie ma powodu, aby płacić 19 dolarów za kilka funkcji, których naprawdę potrzebujemy. Inni byli bardziej konstruktywni: Czy nie miałoby sensu ustalenie podstawowej ceny użytkownika (nie wiem, 4 Euro na miesiąc) i dodanie pakietów funkcji?
Jedną z komplikacji jest to, że GitLab wymaga, aby wszyscy użytkownicy w grupie korzystali z tego samego planu. A przecież nie wszyscy w danym zespole deweloperskim potrzebują takiego samego zestawu funkcji.
GitLab jest po części produktem typu open source, ale wersja open source jest taka sama jak bezpłatna warstwa, więc nie jest to sposób na odzyskanie właśnie „odbieranych” użytkownikom funkcji, chyba że programiści mają ochotę sforkować kod GitLaba. W sumie przecież przed momentem forkowanie Elasticsearcha i Kibana zapowiedział AWS. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość…