Usługa szerokopasmowego Internetu jest ważna jak nigdy. Czy prawo znowu nie nadąża za rzeczywistością?
Internet jak woda
Konsumenci amerykańscy są zgodni. Według badania Consumer Reports z początku tego roku, czterech na pięciu (80 procent) konsumentów uważa, że usługi szerokopasmowe są równie ważne jak woda i prąd. Rzeczywiście, dostęp szerokopasmowy stał się podstawową usługą w codziennym życiu konsumentów XXI wieku. Kryzys COVID-19 tylko to zjawisko dodatkowo podkreślił - wielu z nas polega na połączeniu internetowym, aby pracować z domu, uczyć się zdalnie albo otrzymywać opiekę medyczną za pośrednictwem usług telezdrowia.
Pandemia udowodniła, jak ważne jest dziś niezawodne, szybkie i niedrogie połączenie internetowe. Jednak w przeciwieństwie do wody czy energii elektrycznej szerokopasmowe usługi internetowe nie są ani powszechnie dostępne, ani regulowane prawnie w celu zagwarantowania dostępu, zapewnienia uczciwych cen czy promowania konkurencji na rynku.
Internet dzieli zamiast łączyć
W rezultacie istnieje głęboko niepokojąca przepaść cyfrowa między osobami, które mają i mogą sobie pozwolić na usługi internetowe, a tymi, których na nie stać. Dostęp rozumiemy tutaj jako dom z przewodowym podłączeniem do szerokopasmowego internetu, a o przystępności cenowej decyduje to, czy konsument może zapłacić cenę za usługę żądaną przez dostawcę usług internetowych (ISP).
Odpowiedź na pytanie, czy dostęp szerokopasmowy jest usługą informacyjną, czy usługą telekomunikacyjną, wydaje się tu kluczowa. Kwalifikacja dostępu szerokopasmowego jako usługi telekomunikacyjnej pozwoliłaby na podniesienie rangi tej usługi i umożliwiłaby ustanowienie reguł takich jak na przykład zasady neutralności sieci.
Sprawdź oferty pracy na TeamQuest
Zapewnienie otwartego Internetu może też być kolejną ważną kwestią w debacie politycznej. To jak najlepiej regulować usługi internetowe dostarczane przez dostawców usług internetowych może być przyczyną kolejnych starć zwolenników różnych rozwiązań. Osią sporu może być w szczególności to czy ewentualne nowe regulacje prawne powinny być łączone z regulacją Internetu jako medium, co naturalnie niebezpiecznie ociera się o zagadnienia takie jak cenzura czy ograniczenia dostępności do wybranych zasobów.
Czy dalej powinno być tak jak jest?
To może rodzić pytanie czy nie lepiej zostawić obecnego stanu bez zmian. Wydaje się, że utrzymanie status quo nie zwiększy dostępu do szerszego pasma po bardziej przystępnej cenie. Dostawcy usług internetowych są wolni od konkurencji na dużej połaci kraju. W mniejszych miejscowościach nadal najczęściej jest tylko jeden dostawca sieci co tworzy coś na kształt naturalnego monopolu.
Jeżeli kogoś to pocieszy, w krajach wydawałoby się znacznie dojrzalszych „internetowo” nie jest lepiej. Amerykańscy dostawcy usług internetowych, tacy jak Comcast i Charter, są w większości odizolowani od konkurencji - badanie opublikowane latem ubiegłego roku ujawniło, że tylko te dwie firmy utrzymują monopol ponad 47 milionów amerykańskich konsumentów, a nawet więcej (dodatkowe 33 miliony), jeśli nie uznamy DSL jako prawdziwie konkurencyjnego wyboru (mamy już w końcu 2020 rok). Co więcej, stawki pobierane przez dostawców usług internetowych są całkowicie nieodgadnione. Ceny różnią się w zależności od dzielnicy w tym samym mieście, a mimo to nie ma jasnego sensu, w jaki sposób ceny są ustalane i czy są spójne. Szacuje się, że 42 miliony Amerykanów w ogóle nie ma dostępu do stacjonarnych usług szerokopasmowych.