Czy faktycznie amerykański gigant przejmie chiński komunikator?
Nakaz sprzedania
3 sierpnia 2020 roku Yiming Zhang, założyciel i dyrektor naczelny ByteDance - firmy macierzystej TikTok – wysłał e-maila do wszystkich pracowników. Tego dnia o g. 12:40 mogli oni przeczytać:
Jak być może wiesz, w obecnej sytuacji stanęliśmy przed realną możliwością przymusowej sprzedaży amerykańskiej firmy TikTok przez CFIUS lub nakazem wykonawczym zakazującym aplikacji TikTok w USA
Według Zhanga rzeczony CFIUS (czyli amerykański Komitet ds. Inwestycji Zagranicznych), który bada zakupy i fuzje firm w USA, miał stwierdzić iż przejęcie przez TikTok aplikacji Musical.ly w 2017 roku nie było dozwolone prawnie. Nie zgadzamy się z wnioskiem CFIUS. Rozumiemy jednak ich decyzję w obecnym środowisku makro - napisał Zhang.
Tło, nie tylko polityczne
Faktycznie TikTok stał się pewnym przedmiotem rozgrywki politycznej i jest używany przez amerykański rząd jako swoisty bat na Chińczyków. Sam TikTok twierdzi, że jest apolityczny i nie ma powiązań z rządzącą partią komunistyczną. W obliczu wydalenia z USA - po podobnym zakazie w Indiach, który wszedł w życie pod koniec czerwca - Zhang najwyraźniej zdecydował, że sprzedaż jest jedyną dostępną dla nich opcją. Chociaż nie wymienił nazwy firmy, Microsoft wcześniej potwierdził, że prowadzi negocjacje w sprawie zakupu niektórych sekcji TikTok. Spodziewany sumy zwalają z nóg.
Wybór firmy Microsoft jako preferowanego nabywcy ma sens. Zhang wcześniej pracował w tej firmie. Przede wszystkim jednak Microsoft to taka nazwa w branży technologicznej w Stanach, której można zaufać, jeśli chodzi o przestrzeganie przepisów rządowych. W końcu to na gruncie bezpieczeństwa chiński TikTok zbiera najwięcej zarzutów ze strony amerykańskiej administracji a przypomnienie sprawy z Musical.ly to raczej wyjątkowy incydent. Przypomnijmy, że nie kto inny niż Microsoft był jedną z pierwszych firm technologicznych, które jeszcze w 2007 roku zapisały się do PRISM, programu podsłuchowego Agencji Bezpieczeństwa Narodowego USA, w 2007 roku.
Działania bez precedensu
Obserwatorzy wskazują, że skala i zakres presji na TikTok - która była przedmiotem setek reklam na Facebooku i Instagramie w ramach kampanii Trumpa skierowanej do milionów amerykańskich wyborców - jest czymś zupełnie nowym. Jednym z argumentów przeciwko akwizycji TikToka przez Microsoft jest to, że Microsoft nie zrobi zbyt wiele dla samej aplikacji. W swoim poście na blogu amerykański koncern dość niejasno stwierdza, że opierałby się na doświadczeniu, które obecnie kochają użytkownicy TikTok, dodając jednocześnie światowej klasy zabezpieczenia, prywatność i zabezpieczenia cyfrowe.
Wskazuje to na model polegający na tym, że Microsoft po prostu obsługuje dane TikTok i zabezpiecza je w Stanach Zjednoczonych tak aby uspokoić Donalda Trumpa. Byłby to może jakiś rodzaj praktycznego rozwiązania hostingowego w chmurze Microsoft Azure. Dla Trumpa, który obawiają się, że aplikacja jest wykorzystywana do zbierania danych o Amerykanach, może to wystarczyć.
Quo vadis, TikTok?
Jeśli Microsoft będzie tylko obsługiwał dane, przeciętny użytkownik nie zauważy specjalnej różnicy po całej operacji. Byłoby to też stosunkowo bezproblemowe wyeliminowanie ryzyka, że chińskie władze wywierają eksterytorialny wpływ na TikTok i uzyskują dostęp do danych przechowywanych w USA.
Co ciekawe, z perspektywy Unii Europejskiej tak naprawdę nie ma znaczenia czy usługa TikTok jest własnością amerykańską czy chińską. Zarówno w USA jak i w Chinach obowiązują bowiem takie krajowe przepisy dotyczące bezpieczeństwa, które są sprzeczne z unijnymi przepisami dotyczącymi ochrony danych.