Windows Subsystem for Linux to z pewnością jedna z najciekawszych funkcji kierowana do administratorów i programistów, jaka pojawiła się w procesie rozwoju Windowsa 10. Kolejna duża aktualizacja systemu planowana na pierwszą połowę tego roku miała przynieść w WSL-u sporo nowości, a w zasadzie przeprowadzić w nim małą rewolucję. Dziś wiemy już na ten temat więcej, choć pojawiają się także wątpliwości.
WSL WSL-owi 2 nierówny
Architektura pierwszej odsłony Windows Subsystem for Linux miała do zaoferowania niezrównaną wydajność. Choć z początku możliwości subsystemu były bardzo ograniczone, to z czasem zaczął on przypominać pełnoprawną dystrybucję działającą w obrębie Windowsa, której wywołania systemowe były błyskawicznie tłumaczone na windowsowe. WSL oferował także błyskawiczny start i z aktualizacji na aktualizację coraz bardziej zaawansowaną integrację z systemem Microsoftu.
Tym większym zaskoczeniem była decyzja, by Windows Subsystem for Linux 2 był po prostu maszyną wirtualną z pełnym jądrem Linuksa działającą pod Hyper-V. Choć Microsoft zapewniał, że nie odbije się to dotkliwie na wydajności Linuksa wszytego w Windows, to szybko wyjaśniło choćby pod względem szybkości startu WSL 2 odstaje od „jedynki”. Zyskał jednak nowe możliwości, dzięki którym na subsystemie można korzystać między innymi z pełni możliwości Dockera.
Windows Subsystem for Linux 2 w Eksploratorze Windows
Teraz nadszedł czas na kolejne kroki mające na celu jeszcze ściślejszą integrację Windowsa z Linuksem. Na blogu Windows Insider poinformowano, że w kompilacji 19603 dostępnej w kanale Fast Ring pojawiły się nowości w Eksploratorze Windows. Jeśli użytkownik korzysta z Windows Subsystem for Linux 2, to odtąd będzie on mógł uzyskać dostęp do plików subsystemu z poziomu paska bocznego menedżera plików. Pojawi się tam ikona z Tuksem, zupełnie jakby była to kolejna partycja czy zewnętrzny nośnik.
Po jej kliknięciu w Eksploratorze wyświetlona zostanie lista wszystkich zainstalowanych dystrybucji Linuksa. Użytkownik będzie mógł następnie wybrać i przeglądać systemowe katalogi. Oczywiście integracja umożliwiająca dostęp do linuksowych plików z poziomu Windowsa była dostępna już wcześniej (np. za pośrednictwem PowerShella czy po prostu za pomocą polecenia explorer.exe
użytego w kontekście danego foldera), tak teraz stało się to znacznie wygodniejsze dla miłośników GUI.
Ale czy kolejna duża aktualizacja w ogóle się ukaże?
Osobną kwestię stanowi termin, w jakim nowość ta zawita do stabilnego wydania Windowsa 10. Coraz częściej bowiem pojawiają się głosy, że Microsoft powinien pominąć kolejną aktualizację i zaprezentować nowości dopiero po koniec 2020 roku. Powodem takiego stanu rzeczy jest oczywiście chaos spowodowany koronawirusem – ostatnim, czego życzą sobie aktualnie zarówno administratorzy, jak i użytkownicy jest zamieszanie spowodowane przez potencjalnie wadliwe aktualizacje Windowsa.
Przesunięcie harmonogramu wydawniczego Windowsa 10 byłoby dla Microsoftu korzystne z jeszcze jednego powodu. Stanowiłaby bowiem płynne przejście z modelu zakładającego udostępnianie dużych aktualizacji z nowymi funkcjami co 6 miesięcy do cyklu, w którym Windows 10 zyskiwałby nowe funkcje raz na rok. Zwłaszcza że byłoby to zatwierdzenie już zachodzących przemian. Wszak druga aktualizacja zaprezentowana pod koniec zeszłego roku była tak naprawdę zestawem poprawek.