Wśród programistów rysuje się wyraźny podział na tych, którzy programować nauczyli się na studiach i na tych, którzy są samoukami bądź skorzystali z bogatego wyboru bootcampów. Oczywiście podział ten jest podkreślany przede wszystkim przez tę pierwszą grupę. Nadal jednak nie sposób traktować wykształcenia jako gwarancji umiejętności, zaś bootcampy rozwijają coraz to nowe modele biznesowe. Uwagę zwraca tu między innymi działalność firmy Modern Labor.
Zobacz też: Java 12 dostępna – przyglądamy się nowościom
Kurs Modern Labor zaczyna się od absolutnych podstaw – pierwsza część poświęcona jest nauce HTML-a i CSS-a, podstaw front-endu. Kolejne części kursu obejmują naukę JavaScriptu. Dalsze elementy poświęcone są kursowi pracy z najpopularniejszymi JS-owymi frameworkami, między innymi Reactem czy GrahpQL. Jeszcze później poznaje się nieco back-endu: wykorzystanie REST API z pomocą Pythona i kurs Flaska. Niemal całą drugą połowę poświęca się na przekuwanie teorii w praktykę.
Program kształci zatem głównie front-end developerów, osobną kwestię stanowi rzetelność jego realizacji. To nie parametr jakości kursu przyciąga jednak do Modern Labor uwagę, lecz model biznesowy. Zakłada on, że to bootcamp płaci uczestnikowi za naukę. Przez cały okres trwania kursu adepci otrzymywać będą od firmy co miesiąc 2 tys. dolarów. Ponadto po jego zakończeniu firma sama zatroszczy się o zatrudnienie swoich wychowanków. Dolna granica zarobków wynosi 40 tys. dolarów rocznie.
Jeśli posadę uda się znaleźć, wówczas student zobowiązany jest przez dwa kolejne lata przekazywać Modern Lab 15% swojego wynagrodzenia. Policzmy to. Kurs trwa około 5 miesięcy, Modern Labor wydaje zatem na swoich uczniów 10 tys. dolarów. Po ich wykształceniu zarabiać będzie jednak co najmniej 12 tys. dolarów. A mowa o scenariuszu, w którym absolwent będzie zarabiał wspomniane minimalne 40 tys. dolarów rocznie. Modern Labor może zatem zarobić co najmniej 2 tys. dolarów i więcej. Znacznie więcej.
A jeśli uczniowi nie uda się znaleźć stanowiska, na którym zarabia się co najmniej 40 tysięcy dolarów? Wówczas Modern Labor ma rezygnować z roszczeń, 10 tys. dolarów zainwestowane w adeptów przepada. Modern Labor musi być jednocześnie bardzo pewne skuteczności swoich kursów i mieć ponadto niezłe zaplecze HR-owe, gdyż nie sposób zakładać, że firma gotowa jest inwestować w ciemno 10 tysięcy dolarów.
Zobacz też: TypeScript rośnie w godnym podziwu tempie. Rodzi się potęga?
Pomysł jest zatem więcej niż ciekawy, a warunki – przynajmniej na pozór – przejrzyste. Udział w kursie mogą niestety wziąć wyłącznie obywatele USA, kontrakt podpisuje się jako osoba fizyczna. Wygląda na to, że Modern Labor opracowało metodę, w której każdy wygrywa. Pozostaje tylko czekać, aż koncepcja zostanie podchwycona i kontraktowe bootcampy opierające się na pokaźnych zwrotach z inwestycji zaczną pojawiać się na całym świecie.
Więcej informacji na temat tego ciekawego przedsięwzięcia oraz rozmowy z uczestnikami można znaleźć na łamach Motherboard.