Według Google Trends, apogeum ogólnoświatowego zainteresowania terminem „post-pc” przypada na rok 2011. Wówczas, pod wpływem upowszechnienia się tabletów i coraz większych możliwości smartfonów za rozsądną cenę, zaczęto wieszczyć rychły koniec klasycznych konstrukcji pecetowych – zarówno stacjonarnych, jak i laptopów. Nie bez znaczenia pozostała także premiera Windowsa 8 rok później – był to pierwszy system, z pomocą którego Microsoft próbował realizować do dziś niespełnioną ambicję rozwijania jednego systemu operacyjnego na różne klasy urządzeń. Czas zweryfikował te próby negatywnie, podobnie jak zasadność twierdzenia w 2011 roku, że oto nadeszła era post-pc.
Samsung, Microsoft, Canonical – śmiałków było wielu
Nie oznacza to jednak, że nie brakuje w tym zakresie interesujących eksperymentów – nie chodzi tu już o urządzenia hybrydowe z ekranem dotykowym, lecz o próby wykorzystania smartfonów jako jednostek centralnych. Wystarczy przypomnieć (znów, jak cały mobilny Windows, nieudany) tryb Continuum w smartfonach Lumia. Swoją propozycję ma także Samsung DeX (od Desktop Experience) – po zadokowaniu w stacji, do której podłączony jest monitor, klawiatura i myszka, z Androida korzystać można w wygodnym trybie okienkowym. Na smartfonach Galaxy S w trybie DeX można też uruchomić Ubuntu. A będąc już przy Ubuntu, warto przypomnieć porzucony przez Canonical przy okazji migracji na GNOME tryb convergernce.
Wszystkie te próby nie zdobyły większej popularności. Dotąd jednak mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której porzucenie laptopów i komputerów stacjonarnych było dla nas kwestią wyboru – mogliśmy korzystać z Continuum, DeX czy Convergence, ale nie musieliśmy. A jeśli zmieni się także ten aspekt? Jeżeli do migracji będziemy najzwyczajniej w świecie zmuszeni? Dużo interesujących wniosków można wysnuć na podstawie analizy opublikowanej przez IDC. Wskazuje ona, że nie tylko rynek pecetów (rozumiany jako komputery stacjonarne, laptopy i stacje robocze) skurczył się mocno w ciągu ostatniego roku. Zaczynamy mieć także problemy z produkcją urządzeń, a konkretniej zachowaniem płynności dostaw procesorów. Nie bez znaczenia pozostają wydarzenia polityczne: Brexit i intensywne protesty we Francji.
Na konsumenckim rynku PC spadek o 10%
Badania IDC objęły rynek EMEA, a zatem Europę, Bliski Wschód i Afrykę i dotyczyły czwartego kwartału 2018 roku. W porównaniu z czwartym kwartałem 2017 roku sprzedaż w segmencie biznesowym spadła nieznacznie – zaledwie o 1,1%. Ale tym, co zwraca największą uwagę, jest ogromny spadek sprzedaży pecetów na rynku konsumenckim – odnotowano tu spadek o 10,6% rok do roku! Można mówić o chwilowych trendach czy tymczasowych spadkach w sprzedaży spowodowanej zmianami generacyjnymi, ale spadek sprzedaży o ponad 1/10 rok do roku nie jest czymś, co można pominąć. Co mogło spowodować tak dużą różnicę w ciągu zaledwie roku?
Największe spadki na rynku konsumenckim odnotowano w Zachodniej Europie – tam rynek skurczył się przez rok o 11,5%. Według analityków IDC, kluczowe znaczenie mają tutaj mniejsze dostawy procesorów x86 Intela oraz czynniki ekonomiczno-polityczne. Wydający dotąd sporo na elektronikę Brytyjczycy byli w okresie świątecznym oszczędniejsi ze względu na nadchodzący Brexit. Także niestabilna sytuacja wewnętrzna w Francji miała wpłynąć na wyniki – nasilające się protesty „żółtych kamizelek” oraz będące w zaniku zaufanie do establishmentu z całą pewnością nie idzie w parze z konsumpcją i wydawaniem setek euro na sprzęt. Co ciekawe, wyjątkiem jest Europa Środkowa i Europa Wschodnia – w naszym regionie odnotowano 1-procentowy wzrost na rynku pecetów.
Post-pc czy konsumenckie nieposłuszeństwo?
Skrupulatna obserwacja branży IT przez ostatnie lata prowadzi do oczywistych wniosków – rynek konsumencki jest stopniowo lecz sukcesywnie marginalizowany. Nikt nie ma już złudzeń: prawdziwy biznes jest dziś na poziomie korporacyjnym, na rynku dużych skalowalnych usług dostarczanych przez największych graczy. Jeśli wziąć pod uwagę, jak niewielkie znaczenie ma w przychodach Microsoftu sprzedaż Windowsa, nietrudno o wniosek, że równie dobrze mogłoby go nie być. Ma to swoje konsekwencje – jeśli wyznacznikiem jakości tego systemu operacyjnego będzie sprawność aktualizacji, to warto przypomnieć, że „październikowa” aktualizacja ukazała się tak naprawdę na przełomie grudnia i stycznia.
Także świeże wyniki Apple dają do myślenia – korporacja ze względu na duże spadki po raz pierwszy nie wyszczególniła wyników sprzedaży iPhone’ów, co nie zmienia faktu, że i tak odnotowała wzrosty, amortyzując spadki wzrostami przychodu z usług. Być może 10-procentowy obniżki sprzedaży pecetów to nie tylko kwestia uwarunkowań ekonomicznych – być może zaniedbywani konsumencki sami zaczęli zdawać sobie sprawę, jak niewiele się im oferuje. Nie sposób potwierdzić, że śmierć Prawa Moore’a i zastój w rozwoju procesorów x86 znalazły jakiekolwiek odzwierciedlenia w spadkach cen pecetów. Dostajemy wciąż to samo za tę samą cenę, dlaczego zatem mielibyśmy inwestować w nowy sprzęt?