Po ponad trzech latach od premiery Windowsa 10 możemy być już pewnie, że domyślna przeglądarka systemu powtórzyła losy Internet Explorera od wersji 7 w górę. Przez miliony użytkowników Edge uruchomiony został tylko raz – na świeżej instalacji Windowsa, w celu pobrania swojej ulubionej przeglądarki. Wygląda na to, że Microsoft w końcu stanął z tą przykrą prawdą twarzą w twarz.
Anaheim, czyli Edge bez EdgeHTML
Według źródeł Zaca Bowdena z redakcji Windows Central, Microsoft w końcu zdał sobie sprawę, że batalia z Chromem jest nie do zwyciężenia. W rezultacie po miesiącach agresywnej kampanii promocyjnej, podjęta miała zostać decyzja o migracji z autorskiego silnika EdgeHTML na silniki znane z Chromium, czyli Blink oraz V8 dla JS.
Nowa przeglądarka nosi nazwę kodową Anaheim i docelowo zastąpi Edge’a w roli domyślnej przeglądarki Windowsa 10. Nie oznacza to jednak jakiegokolwiek rebreandingu – najprawdopodobniej korporacja podmieni silniki, pozostawiając interfejs, jak i nazwę przeglądarki bez zmian. Microsoft chce zatem do walki z Chromem rzucić klona Chrome’a, jakich zresztą mamy do dyspozycji sporo – za udane przedsięwzięcie należy na pewno uznać przeglądarkę Vivaldi, do łask wraca Opera, choć zapewne żaden użytkownik klasycznej Opery 12 nigdy tego nie potwierdzi.
Edge, Blink i V – czy to może się udać?
Czy migracja może się udać, a funkcje i zalety Edge’a, jakimi jest bardzo dobra responsywność interfejsu oraz genialny w swojej prostocie mechanizm zarządzania sesjami, zostaną zachowane? W pewnym sensie eksperyment już raz się udał – dobrą opinią użytkowników cieszy się Edge dla Androida, który również jest wyłącznie interfejsem na silniki znane z Chromium. Program pobrano ponad 5 mln razy, zaś średnia jego ocen w sklepie Google Play wynosi dobre 4,4.
Pytań pojawia się sporo, zaś według samego Bowdena tylko jedno jest w tej chwili pewne – silnik EdgeHTML trafi na śmietnik historii. Anaheim ma się pojawić w kompilacjach testowych Windowsa już w pierwszym kwartale przyszłego roku. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem Microsoft nie zdecyduje się na tak agresywną i inwazyjną kampanię reklamową domyślnej przeglądarki Windowsa, jak miało to miejsce w przypadku Edge’a.