Handel danymi osobowymi, wycieki informacji, koncentracja rynku, szkodliwe treści i „fake news” to największe problemy dzisiejszego Internetu. Czy można je rozwiązać zachowując jednocześnie całe bogactwo dostępnych obecnie w sieci treści? Twórca WWW – Tim Berners-Lee podczas konferencji Web Summit, która odbyła się na początku listopada w Lizbonie, przedstawił konkretny plan działań „naprawczych”. Niezbędna będzie jednak współpraca firm i rządów z całego świata.
Wszystkiemu winni giganci
Kiedy rodził się Internet, nikt nie przypuszczał, z jakimi bolączkami przyjdzie się mierzyć jego użytkownikom za kilkadziesiąt lat mierzyć. Rozczarowania stanem dzisiejszej globalnej sieci nie ukrywa Tim Berners-Lee. Obiektami jego krytyki stali się przede wszystkim technologiczni giganci, w których rękach spoczywa obecnie „cyberprzestrzeń”: Google, Amazon, Facebook. Zdaniem brytyjskiego badacza firmy te stały się zbyt potężne a ich wpływy finansowe i kulturowe na świecie osiągnęły alarmujący poziom. W takiej sytuacji trudno oczekiwać „normalności” w sieci. Ojciec chrzestny Internetu negatywnie ocenił także działania monopolistów IT w kwestii bezpieczeństwa danych i zapobiegania mowie nienawiści w sieci. Krytycznie odniósł się także do rosnącej inwigilacji i cenzury. W jego opinii skutki takiej dominacji technologicznych gigantów nie mogą być dobre.
Kontrakt dla sieci
Dwadzieścia dziewięć lat po narodzinach Internetu Berners-Lee, przy pomocy swojej fundacji World Wide Web, rozpoczął kampanię „Contract for the Web”. Jej główną ideą jest stworzenie swoistej Magna Carta, która sprawi że sieć stałaby się bezpieczniejszym i lepszym miejscem. Teoretyczne założenia tej inicjatywy zostały zawarte w manifeście, który skierowano do rządów i krajów z całego świata. Zdaniem brytyjskiego informatyka, rozwiązanie trapiących dzisiejszy Internet bolączek jest bowiem możliwe tylko przy zaangażowaniu władz państw. Berners-Lee wzywa w dokumencie przede wszystkim do zwiększania publicznego dostępu do sieci, oddawania użytkownikom większej kontroli nad ich danymi a także przekładania treści na języki międzynarodowe. Kraje, w których rozwijana była inwiligilacja nawołuje z kolei do ograniczenia tych praktyk.
Od słów do czynów
Państwem, które jako pierwsze wyraziło zainteresowanie wcieleniem w życie postulatów Bernersa-Lee, jest Francja. Co istotne współpracę przy tworzeniu nowego kodeksu etyki zadeklarowały również Facebook i Google. Czy jest się czemu dziwić? W obliczu spadającego wśród użytkowników Internetu zaufania do gigantów z Doliny Krzemowej, to świetna okazja, aby próbować naprawić swój wizerunek. Przez najbliższe pół roku wszystkie podmioty, które złożyły obietnicę pracy nad doprecyzowaniem szczegółów kodeksu, będą odbywać regularne spotkania. Kodeks dla sieci ma być ogłoszony wiosną 2019 roku.
Intencje twórcy WWW są niewątpliwie są szlachetne. Nie sposób też odmówić mu racji w kwestii niepokojącego kierunku, w jakim zmierza dzisiejszy Internet. W coraz mniejszym stopniu odzwierciedla on wizję jaka towarzyszyła Bernersowi-Lee, podczas praca nad powstaniem globalnej sieci. Czy jednak postulowane przez niego zmiany są możliwe do zrealizowania? Cóż, czym byłby świat bez idealistów i marzycieli.