Jedną z najważniejszych nowości w najnowszej, wydanej w październiku, wersji Ubuntu była obsługa systemu plików ZFS. Co prawda została ona udostępniona jako funkcja czysto eksperymentalna, testowa, i Canonical nie zalecał z korzystania z niej na maszynach produkcyjnych, ale wygodna metoda skorzystania z ZFS (wystarczy podczas instalacji zaznaczyć jedno pole wyboru) przyciągnęła wielu entuzjastów. Dziś wiemy już, że w ich gronie na pewno nie znalazł się Linus Torvalds.
Zobacz też: Ubuntu 19.10 dostępne z nowym motywem graficznym i obsługą systemu plików ZFS
ZFS nie sposób uznać za wynalazek nowy – pierwsza wersja pojawiła się na gruncie OpenSolarisa w 2005 roku z inicjatywy niewchłoniętego jeszcze wówczas przez Oracle Sun Microsysytems. Jego droga do pojawienia się w najpopularniejszej i chyba najbardziej uniwersalnej dystrybucji była zatem niezwykle długa. Czekać jednak było warto, choćby za sprawą takiej cechy ZFS, jak możliwość tworzenia jednego systemu plików rozprzestrzeniającego się na kilka nośników pamięci.
Innego zdania jest jednak autor jądra Linux. Powodem takiego stanu rzeczy nie są jednak kwestie techniczne, lecz licencyjne. W dyskusji na temat ewentualnego włączenia obsługi ZFS do kodu jądra Torvalds jednoznacznie sprzeciwił się takim postulatom, wskazując na potencjalny konflikt, jaki mogłoby to wywołać z branżową potęgą, jaką jest Oracle. Sam Linus zresztą wypowiedział się na ten temat przejrzyście, nie pozostawiając złudzeń:
Szczerze, nie ma mowy, aby do jądra trafiła jakakolwiek obsługa ZFS, dopóki nie otrzymam oficjalnego listu od Oracle, podpisanego przez ich głównego radcę prawnego i najlepiej jeszcze przez Larry’ego Ellisona, w którym napisane będzie, że tak, można dołączyć obsługę ZFS do jądra i dystrybuować wszystko na GPL. (…) Biorąc pod uwagę konfliktową naturę Oracle, a sprawa dotyczy licencjonowania, nie ma możliwości, abym czuł się bezpiecznie, dokonując zmian.
Co ciekawe, krytyka ZFS przez Torvaldsa nie ogranicza się wyłącznie do argumentów dotyczących licencjonowania. Linus jest bowiem zdania, że w kontekście tego systemu pliku niezbyt się czym zachwycać:
Benchmarki, które widziałem, nie świadczą, aby ZFS był jakiś super. I, na ile wiem, nie ma za sobą żadnego solidnego wsparcia, więc – na dłuższą metę – dlaczego ktokolwiek miałby go używać?
To pytanie zapewne warto byłoby zadać Markowi Shuttleworthowi, który z prac nad obsługą ZFS uczynił w ciągu ostatnich miesięcy jeden z priorytetów prac nad Ubuntu. Jak się jednak przekonaliśmy, taki zabieg na pewno się nam wszystkim opłaci – skoro nie ma co liczyć na natywną obsługę ZFS przez jądro Linux, to wszyscy entuzjaści tego systemu plików liczyć muszą na owoce pracy zespołów rozwijających poszczególne dystrybucje i społeczności.
Zobacz też: Torvalds odpiera zarzuty wobec planisty w Linuksie: „to zwyczajne śmieci”