Windows 10 otrzyma zupełnie nową aplikację terminalową, ogłosił dziś Microsoft podczas konferencji Build. Już od połowy czerwca tego roku, prosto z Microsoft Store każdy, komu domyślna windowsowa konsola nie wystarcza, będzie mógł zainstalować nowy terminal. Nosi on bezpretensjonalną nazwę – po prostu Windows Terminal.
Nowa aplikacja jest oczywiście opensource'owa (jej kod znajdziecie na GitHubie) i stanowi radykalną modernizację terminalu obecnie stosowanego w Windowsie do Windows Command Prompta i PowerShella. Z czasem może on się stać domyślnym terminalem dla tych powłok, a także dla linuksowego podsystemu Windowsa (WSL).
Zobacz też: PowerShell 7 – nadchodzą duże zmiany, przede wszystkim na Windowsie
Założenie jest proste – Microsoft mówi o „podniesieniu poziomu obsługi wiersza poleceń w systemie Windows”. Odczytać to można jednak jako stworzenie kolejnego narzędzia, które zwiększy możliwości programistów Windows 10 w stosunku do macOS-a. Przy nowym Windows Terminalu, domyślna konsola systemu Apple wypada bowiem dość blado.
Przynosi on bowiem takie atrakcje, jak:
– wsparcie dla wielu kart, dzięki czemu zupełnie jak na linuksowych konsolach takich jak Konsole będzie można otworzyć jednocześnie wiele sesji. Każda z nich jednak będzie mogła być podłączona do innej powłoki, jedna do PowerShella, inna do basha na Ubuntu WSL, jeszcze inna do domyślnego Command Prompta.
– renderowanie na GPU, z wykorzystaniem sprzętowo przyspieszonego silnika DirectWrite. Pozwala on wyświetlać nie tylko normalne fonty czy różne ligatury, ale też to, co najważniejsze w nowoczesnych systemach operacyjnych, tj. emoji. Porzućmy jednak złośliwość, Microsoft przygotował bowiem dla Windows Terminala także nowy ładny i użyteczny font o stałej szerokości znaków.
– konfigurowalność, czyli coś, czego Apple nigdy nie dostarczy. Mamy tu sporo ustawień i opcji konfiguracyjnych, które dają dużą kontrolę nad wyglądem Terminala i każdą z powłok i profili otwieranych w nowych kartach. Ustawienia są przechowywane w ustrukturyzowanym pliku tekstowym ułatwiającym konfigurację zarówno ręczną jak i poprzez inne narzędzia. Czyżby zapowiedź zmierzchu Rejestru Windows?
O ile posunięcia Microsoftu raczej nie odbiorą Apple najbardziej zagorzałych fanów, czy też tych, którzy muszą pisać oprogramowanie na iOS-a, to mogą odebrać tych, dla których MacBook jest po prostu narzędziem pracy, i którzy oczekują po prostu zestawu niezawodnych narzędzi deweloperskich. W ostatnich latach Apple przecież nic specjalnie ciekawego dla programistów nie zaoferowało, macOS jaki jest, każdy widzi.