Każdy może już dołączyć do do Codeberg.org – nowego społecznościowego repozytorium kodu dla twórców wolnego i darmowego oprogramowania. Chętnych do uruchamiania podobnych przedsięwzięć nie brakuje, jednak Codeberg zasługuje na specjalną uwagę – w przeciwieństwie do zdecydowanej większości tego typu serwisów nie jest platformą komercyjną. Co ponadto ma do zaoferowania?
Codeberg.org – potrzeba matką wynalazku
Pomysł uruchomienia Codeberg.org (wcześniej roboczo TeaHub) powstał w wyniku nałożenia się kilku istotnych czynników – pierwszym z nich jest, rzecze jasna, wielki opensource’owy boom, jaki obserwujemy w ciągu ostatnich lat. Za wielkie zwycięstwo całego światka FOSS musimy uznać, że w wielu kręgach nieudostępnienie kodu źródłowego jest uznawane za nietakt, a nawet wzbudza podejrzenia – wszak skąd mamy wiedzieć, czy program nie dzwoni do domu, nie szpieguje i czy nie posiada rażących podatności, skoro jego kod widział tylko autor?
W konsekwencji musiały powstać miejsca, gdzie kod będzie udostępniany – mamy zatem GitHub, GitLab, SourceForge i wiele innych. Według twórców Codeberg, brakuje jednak platformy niekomercyjnej, co „zakrawa na paradoks”. Miliony programistów ochoczo dzielą się efektami swojej pracy, które następnie lądują najczęściej na własnościowych zamkniętych platformach utrzymywanych w celach komercyjnych przez duże organizacje. Codeberg ma być inny – ma to być miejsce niepowiązane z korporacjami i instytucjami, utrzymywane przez społeczność, otwarte i bezpieczne.
Wyzwania organizacyjne
Stworzenie niezależnego, opensource’owego i niekomercyjnego repozytorium to szczytny cel, jednak każdorazowo w przypadku tak ambitnych przedsięwzięć rodzi się pytanie – skąd brać środki na jego utrzymanie? Koszty w przypadku Codeberg generować będzie przecież przede wszystkim infrastruktura, serwery, na których przechowywane będą pliki. W tej chwili serwis finansowany jest ze zbiórek założycieli, co pozwoliło na zarejestrowanie firmy, usługi prawnicze i pierwsze kilka miesięcy utrzymania.
Oczywiście w tej chwili wydolność serwisu jest mocno ograniczona – w ciągu najbliższych tygodni zespół będzie analizował zainteresowanie i skalował infrastrukturę wedle potrzeb i możliwości finansowych. Nie sposób mieć jednak pewnych wątpliwości co do wspomnianej niezależności całego przedsięwzięcia. Już na aktualnym etapie widać potencjalnie dwa czynniki, które mogą stanowić wyzwanie. Pierwszym z nich będzie dostawca infrastruktury, od którego w pewnym sensie całe przedsięwzięcie będzie zależeć. Co ważne, będzie on podlegał także jurysdykcji prawnej państwa, w którym stoją serwery.
Niestety, o infrastrukturze nie wiemy jak dotąd zbyt wiele, można nawet powiedzieć, że nie wiemy nic. Twórcy podzielili się jedynie informacją, że firma zarejestrowana jest w Niemczech, podlega zatem tamtejszym regulacjom. Osobną kwestię mogą stanowić serwery. Administracja słowem nie wspomniała o planach rozproszenia infrastruktury czy jakiejkolwiek decentralizacji – czy bez tego Codeberg.org może przetrwać i wypełnić swoją ambitną misję? O tym przekonamy się w nadchodzących miesiącach.