Z artykułu dowiesz się:
- Jakie były okoliczności ostatniego tajwańskiego trzęsienia ziemi
- Dlaczego TSMC wstrzymał produkcję półprzewodników
- Jaki jest udział Tajwanu w światowej produkcji chipów
- Jakie konsekwencje związane z przerwą w produkcji półprzewodników poniosą konsumenci
- Co się wydarzyło w branży technologicznej po wcześniejszym takim trzęsieniu ziemi
Największe trzęsienie ziemi na Tajwanie od 25 lat
Tajwan dawno nie musiał stawić czoła aż tak dużemu kataklizmowi. Jest to kraj, w którym trzęsienia ziemi są częstym zjawiskiem, ale raczej ich siła jest zdecydowanie mniejsza. Tym razem jednak było inaczej. 3 kwietnia, około godziny 7:58 czasu lokalnego, na wschodnim wybrzeżu Tajwanu miało miejsce trzęsienie ziemi o sile 7,4 w skali Richtera. Ostatni raz podobne wydarzenie miało miejsce 25 lat temu. Epicentrum znajdowało się ok. 18 km od miasta Haulien. Tajwan otrzymał ostrzeżenie o tsunami, więc był przygotowany na nadejście katastrofy, podobnie jak dwa inne kraje – Filipiny i Japonia. Trudno jednak mówić o jakichkolwiek działaniach zapobiegawczych, przed taką siłą natury trudno jest się uchronić, można jedynie zapewnić sobie lepsze schronienie.
Jak doniosło CNN, do godziny 11:00 tajwańskiego czasu, zawaliło się przynajmniej 26 budynków, większość oczywiście w hrabstwie Hualien. Prądu nie miało ponad 91 000 gospodarstw domowych, zostały one odcięte od podstawowego dobra współczesnych czasów. Niestety, były też straty w ludziach. Mówi się o przynajmniej 9 ofiarach i ponad 1000 rannych. Dzień po tragedii bilans osób zaginionych, które najprawdopodobniej zostały uwięzione pod gruzami zawalonych budynków, wynosił 52 osoby. Straż była w nieustannym pogotowiu, interweniowała ponad 1000 razy.
Mieszkańcy podkreślają, że wstrząsy były odczuwalne jeszcze długo po trzęsieniu ziemi. Najprawdopodobniej rejon Hualien nawiedziło jeszcze ponad 300 wstrząsów wtórnych. Nigdy więc nie jest pewne, że po zakończonym wstrząsie, nie pojawią się kolejne, a co więcej, skutki nie będą też odczuwalne w innych rejonach.
Trzęsienie ziemi w Tajwanie wywołało ogromne zniszczenia infrastruktury. Wiele rodzin straciło zarówno dach nad głową, jak też swoich bliskich. Ucierpiała na tym także gospodarka. Wiele firm musiało wstrzymać prace, w tym również jeden z największych producentów półprzewodników Taiwan Semiconductor Manufacturing Company (TSMC). Oczywiście ma to już swoje konsekwencje, które rozlały się na światową gospodarkę. Konsumenci też mogą odczuć skutki tajwańskiego trzęsienia ziemi na swoich kontach i w swoich portfelach.
TSMC wstrzymał produkcję chipów
Tego raczej nikt nie planował, a na pewno w obliczu katastrofy zawsze dąży się do uniknięcia takich działań. Niestety, tym razem TSMC podjął decyzję o chwilowym wstrzymaniu produkcji ze względów bezpieczeństwa, pomimo że epicentrum trzęsienia ziemi było oddalone od zakładów produkcyjnych firmy o wiele kilometrów. TSMC jest największym producentem układów scalonych, z których korzystają najwięksi giganci technologiczni, jak np. Apple i Qualcomm. Oznacza to jedno – trzęsienie ziemi w Tajwanie może mieć bardzo poważne skutki wywołane zakłóceniami w łańcuchu dostaw i produkcji chipów oraz elektroniki. Ostatecznie może to doprowadzić do niedoborów niektórych komponentów na rynku i wzrostu cen urządzeń elektronicznych. Chodzi już nie tylko o smartfony i tablety, ale nawet samochody. Ponadto trzęsienie ziemi może nie oszczędzić też branży AI, która potrzebuje półprzewodników do swoich zaawansowanych projektów.
Fabryka chipów znajduje się po zachodniej części wyspy, a jak wiadomo, trzęsienie ziemi dotknęło obszar wschodni. Były jednak obawy, że wstrząsy mogą spowodować delikatne przesunięcia i wibracje w fazie produkcyjnej. To z kolei ma negatywny wpływ na jakość produkowanych komponentów. Na to TSMC nie mogło sobie pozwolić. Firma zaryzykowała więc opóźnienia, chcąc uchronić się przed utratą jakości, nad którą pracowała latami. Podobne działania podjął inny technologiczny producent – UMC.
Rynki finansowe szybko jednak zareagowały na te decyzje TSMC. W niekrótkim czasie po trzęsieniu ziemi na Tajwanie, akcje TSMC zaczęły spadać. To oznacza, że ich pozycja również została zachwiana. Analitycy ostrzegają, że tendencja spadkowa może się utrzymać, co dla TSMC oznacza zachwiania finansowe, pomimo że do tej pory w tej kwestii przedsiębiorstwo utrzymywało dużą stabilność.
Sami zainteresowani jednak nie za wiele mówią o zakresie szkód, jakie wywołał przestój. Tak naprawdę nabrali wody w usta i nie są skłonni do jakichkolwiek deklaracji. Nie wiadomo też, kiedy zostanie przywrócona pełna wydajność fabryk. Eksperci przewidują jednak, że ta decyzja TSMC może odbić się mocno na branży elektronicznej. Po pierwsze może dojść do opóźnień w dostawach półprzewodników, a to przekłada się na dłuższy czas produkcji urządzeń elektronicznych. Po drugie producenci elektroniki mogą szukać alternatywnych dostawców, co albo przełoży się na jakość ostatecznego produktu albo też spowoduje wzrost cen komponentów TSMC. Scenariuszy jest wiele…
Tajwan liderem w produkcji półprzewodników
To, co wymaga wyraźnego podkreślenia, to że Tajwan jest obecnie największym producentem półprzewodników. To właśnie w tym kraju odbywa się masowa produkcja chipów, która na taką skalę nie ma miejsca w żadnym innym kraju. Zdecydowana większość chipów pochodzi z Tajwanu. Niepokojące jest to, że nawet najmniejsze wibracje w fabrykach mogą zniszczyć całe partie półprzewodników. To generuje ogromne straty. Wstrzymanie produkcji z kolei skutkuje poważnymi opóźnieniami w łańcuchach dostaw. Niezależnie od decyzji producenta, trzeba się liczyć z jakimiś stratami.
Jak wynika z szacunkowych danych, aż 80-90% układów scalonych może pochodzić właśnie z Tajwanu. To ogromna przewaga nad rywalami. Trudno jest więc sobie wyobrazić skalę problemu, jaka jest związana z przerwami w produkcji tych komponentów. Co warto też podkreślić, niektóre chipy, szczególnie te wysokiej klasy, wymagają nieprzerwanej produkcji, co oznacza, że cały proces produkcyjny trwa 24/7 w stanie próżni. W konsekwencji zaprzestanie produkcji nawet na kilka minut może oznaczać, że dana partia chipów nie będzie nadawała się do sprzedaży i dalszego użytku, co przekłada się na ogromne straty finansowe.
TSMC już od jakiegoś czasu planuje zmiany w swojej sieci fabryk i zakładów produkcyjnych, aby uniknąć podobnych zdarzeń. Pracuje nad punktami w Japonii i Stanach Zjednoczonych, jednak jest to proces pracochłonny i długotrwały. Jak podkreśla, to jeszcze potrwa, zanim te fabryki osiągną pełną wydajność.
Może zatrząść rynkiem elektroniki i AI – droższe półprzewodniki to droższa technologia
Tajwańskie trzęsienie ziemi na pewno odczują też konsumenci z całego świata, oczywiście nie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Chodzi o nasze portfele i dostępność urządzeń elektronicznych. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że mamy je na wyciągnięcie ręki i raczej trudno jest mówić o tym, że coś jest dla nas nieosiągalne i musimy na to czekać długimi tygodniami. Teraz jednak musimy się spodziewać niedoborów niektórych popularnych urządzeń. Może dzięki temu nauczymy się cierpliwości.
Ceny też mogą pójść w górę. Skoro półprzewodniki będą droższe, to wyższe też będą koszty produkcji urządzeń. Co najprawdopodobniej zrobią producenci? Te koszty przeniosą na konsumentów i to my będziemy musieli zbierać plony decyzji producentów chipów. Tak, jesteśmy na końcu całego łańcucha i to na naszych barkach spoczywa ostatecznie cała odpowiedzialność. To trochę niesprawiedliwe.
To jeszcze nie wszystko. Branża AI też może odczuwać niepewność. Chodzi o to, że półprzewodniki to podstawowe komponenty, które napędzają innowacje związane ze sztuczną inteligencją. Deficyt półprzewodników może mieć wyraźny wpływ na wydajność AI. I tutaj ponownie przywykliśmy już do tego, że sztuczna inteligencja rozwija się w niepohamowanym tempie, a jej dostępność jest coraz łatwiejsza. Może się jednak okazać, że w najbliższym czasie w mniejszym lub większym stopniu się to zmieni.
Uznaje się, że półprzewodniki w pewnym sensie stoją za sukcesem ChatGPT. Chodzi szczególnie o procesory graficzne (GPU), które odgrywają kluczową rolę w zarządzaniu ogromnymi ilościami danych. Te dane są potrzebne do trenowania generatywnych modeli sztucznej inteligencji. GPU biorą aktywny udział w dekodowaniu zawiłości języka ludzkiego, identyfikacji osób na zdjęciach i filmach, a także zarządzaniu danymi z czujników w pojazdach autonomicznych.
Historia lubi się powtarzać. Konsekwencje tajwańskiego trzęsienia ziemi w przeszłości
Przez 25 lat Tajwan nie musiał mierzyć się z tak potężnym trzęsieniem ziemi. Ostatnie o podobnej, ale nieco mniejszej sile, miało miejsce w 1999 roku. Niektórzy mogą tego wydarzenia więc nie pamiętać lub znać jedynie z opowieści. Wtedy to branża technologiczna też ucierpiała. Po tej katastrofie ceny modułów pamięci masowej wzrosły aż o 25%. Jeśli zaś chodzi o deficyt komponentów na rynku, utrzymywał się on przez długie miesiące. Teraz niestety może być podobnie, chociaż należy wziąć pod uwagę, że te wydarzenia dzieli ćwierć wieku, a w tym czasie technologia mocno się rozpędziła. Być może obecnie firmy są w stanie szybciej wrócić do swojej normy pracy. Może być też zupełnie odwrotnie. Zapotrzebowanie na półprzewodniki jest teraz znacznie większe, niż miało to miejsce 25 lat temu. Rynek mocno nakręca sztuczna inteligencja, która chyba nie jest gotowa na to, aby właśnie teraz, w erze swojego rozkwitu zwolnić tempo.
Nie mamy wpływu na plany Matki Natury, nie możemy więc przewidzieć niektórych konsekwencji. Możemy jednak snuć podejrzenia, jakie będzie to miało wpływ na ludzi i gospodarkę. Na pewno branża technologiczna i elektroniczna ucierpi z powodu tajwańskiego trzęsienia ziemi. O tym, w jakim stopniu odczują to konsumenci, przekonamy się w najbliższych miesiącach.