Pracujesz, pracujesz i ciągle słyszysz, że za mało, za wolno, zbyt nieefektywnie? Zyski firmy rosną, nawet udało Ci się wynegocjować drobną podwyżkę. Mimo to presja wciąż jest ogromna, bo klient niezadowolony, bo efektów nie widać, bo kryzys gospodarczy, bo inflacja… Słowem, Twój szef otrzymuje nakaz utrzymania większej produktywności w zespole, a ludzie są już na granicy wytrzymałości i w efekcie myślą o zmianie pracy. To niestety popularne zjawisko, nie tylko w IT, zwane paranoją produktywności.
Artykuł porusza następujące kwestie związane z nadmierną produktywnością w korporacjach:
- Jak zatrzymać rozpędzony pociąg?
- Optymalny poziom produktywności
- Konsekwencje paranoi produktywności
Jak zatrzymać rozpędzony pociąg?
Paranoja produktywności nie jest zjawiskiem nowym, ale niestety coraz częściej zauważalnym. Na przykładzie Microsoftu, korporacji, którą kojarzą chyba wszyscy – w raporcie 87% pracowników (więc przeważająca większość) ocenia siebie jako produktywnych. Z kolei 12% menedżerów jest innego zdania i wymaga od swoich pracowników lepszych efektów pracy.
Skąd wynika tak ogromna rozbieżność i to w korporacji, po której oczekuje się rzetelnych procesów pracowniczych? Ano właśnie z tzw. paranoi produktywności, którą w dużej mierze w IT nakręcają klienci. I choć w badaniach był punkt o „100% zadowoleniu z pracy”, te 12% osób menedżerskich zdecydowanie ma problem z nadproduktywnością. Jak więc zatrzymać rozpędzony pociąg produktywności i przywrócić ją na optymalny level?
Optymalny poziom produktywności
Jak pisaliśmy wyżej, najczęściej spiralę nieadekwatnej produktywności nakręca klient, który domaga się od zespołów projektowych, by ich produkt zawierał konkretną funkcjonalność od zaraz. Zero wdrażania, zero testów, po prostu ma być. To sprawia, że wywołuje silną presję, której ulegają PM managerowie, bo w końcu z klientem nie można iść na noże, a trzeba zachować dobre stosunki – efektywna współpraca to większe zyski dla organizacji.
W efekcie cały zespół projektowy ma poczucie, że robi zbyt mało, skoro klient dalej okazuje niezadowolenie i narzuca coraz większe tempo pracy, wymagania względem efektywności, która i tak jest podkręcona do maksimum. Ile można naprężać tę wytrzymałość pracowników? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że w pewnym momencie ta linka pęknie i pracownicy zaczną się rozglądać za mniej męczącą i wymagającą pracą.
Czy można zachować optymalny poziom produktywności i jednocześnie dogadać się z klientem? Zdecydowanie trzeba wprowadzić odpowiednie zmiany np. zmniejszyć presję na pracownikach projektowych, wprowadzić dłuższy termin realizacji poszczególnych etapów, a także jakieś konsultacje już w trakcie, by nie okazywało się, że w prawie gotowym projekcie trzeba zmienić elementarną część, bo klient zapomniał wcześniej uprzedzić.
Można wypracować sobie optymalną produktywność, w której i pracownicy będą efektywni, i klient umiarkowanie zadowolony lub akceptujący. Wymaga to jednak chęci współpracy obu stron.
Konsekwencje paranoi produktywności
Jakie mogą być konsekwencje paranoi produktywności? U pracowników to równia pochyła, prowadząca do wypalenia zawodowego. Wypaleni zawodowo pracownicy to przede wszystkim problem związany ze spadkiem efektywności. Granica pomiędzy zmęczeniem a wypaleniem zawodowym jest cienka. Jeśli presja ze strony klienta/szefa będzie zbyt duża, nie będzie można zatrzymać tego procesu.
Kolejną konsekwencją dla pracodawcy jest duża rotacja pracowników lub jej wzrost. Nie będzie w tym nic dziwnego – rosnąca presja, rosnące wymagania to także problem, z jakim zmaga się obecny rynek pracy IT. Klient chce, klient ma, ale jakim kosztem? Jeśli równocześnie z wymaganiami dotyczącymi większego zaangażowania pracowników nie pojawią się działania motywacyjne (premie, podwyżki), wywoła to odwrotny skutek.
Ostatecznie klient rozczarowany brakiem efektów (oczywiście w swoim własnym przekonaniu) może chcieć zrezygnować z dalszej współpracy, co okaże się druzgocącym ciosem dla procesów rozwojowych firmy. W połączeniu z dużą rotacją, czy nawet odejściem kluczowych pracowników, taki proces może doprowadzić do problemów finansowych, a tego za wszelką cenę CEO firm próbują uniknąć od początku, często jednak kosztem pracowników, wpadając w paranoję produktywności.