W czerwcu pojawiły się informacje o tym, że GitHub tworzy nowe narzędzie – Copilot w duecie ze sztuczną inteligencją. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie okazało się, że GitHub postanowił na nim zarobić – po ukończeniu fazy demo, trzeba płacić miesięcznie 10 dolarów, by móc dalej korzystać z Copilota z SI. Szkopuł tkwi w tym, że Copilot jest zbudowany na repozytoriach kodu, który wrzucali użytkownicy. Co to oznacza w praktyce? Ni mniej, ni więcej niż kradzież kodu, o którą użytkownicy GitHuba oskarżają twórców Copilota. Czy podjęto jakieś działania, które mają na celu wynagrodzenie użytkowników? Dowiesz się z dzisiejszego artykułu.
W artykule poruszono kwestie:
- W jaki sposób Copilot wykorzystuje kod innych programistów?
- Sierpniowe rewelacje
- Reakcja GitHuba
W jaki sposób Copilot wykorzystuje kod innych programistów?
Sztuczna Inteligencja w Copilocie działa w taki sposób, że w odpowiedzi na zadanie pytanie o rozwiązanie konkretnego problemu, przeszukuje repozytoria kodu i podaje właściwą odpowiedź, czyli de facto fragment czyjegoś repozytorium. Udostępnianie takiego kodu jest kontrowersyjne, zwłaszcza że dostęp do Copilota nie jest bezpłatny, a suma 100 dolarów rocznie jest mocno wygórowana. Czerwcowa burza w sieci związana z płatną dystrybucja Copilota odbiła się szerokim echem wśród niezadowolonych programistów, którzy rozważali pozew zbiorowy dla GitHuba za nieprawne wykorzystanie ich kodu.
Reakcja GitHuba
W założeniu Copilot wraz z OpenAI miał być innowacyjnym i intuicyjnym narzędziem, którego możliwości pozwalają na sugerowanie różnych rozwiązań problemu, niż rozwiązanie użyte w kodzie oraz konwersję komentarzy na kod i automatyczne zarządzanie powtarzalnymi fragmentami kodu. W praktyce jednak GitHub wprowadził Copilota w bezpłatnej wersji testowej, którą testowano bez ograniczeń.
Co więcej, informacje o wprowadzeniu płatności za Copilota pojawiły się nagle, a twórcy kodu nie byli wcześniej uprzedzeni o takim ruchu ze strony GitHuba. Trudno się dziwić, że wywołało to opór ze strony wieloletnich użytkowników repozytoriów kodu. Kontrowersyjnym jest również stwierdzenie, że Copilot, który w teorii jest współtwórca oprogramowania, nie będzie uznawany za takiego, w związku z czym GitHub nie może mieć do narzędzia żadnych roszczeń.
Sierpniowe rewelacje
Okres testowy Copilota miał się zakończyć 22 sierpnia i od tego momentu korzystanie z narzędzia miało się wiązać z kosztami. Co ciekawe, w sierpniu pojawiły się pogłoski o tym, że GitHub miałby zacząć usuwać nieaktywne, darmowe i archiwalne repozytoria kodu (nieużywane od 12 miesięcy). W sieci znów zawrzało. Wyłączenie starych repozytoriów miałoby ogromny wpływ na rozwój aktualnego oprogramowania i mogłoby skutkować kolosalną ilością błędów.
Trudno się dziwić, że na tę rewelację użytkownicy GitHuba zareagowali sprzeciwem. W rezultacie, na razie GitHub wycofał się z usuwania darmowych nieaktywnych repozytoriów, ale nie wiadomo, jak sytuacja będzie wyglądała w przyszłości. Jedno jest pewne – działania nastawione na monetyzację nie spotkają się z aprobatą wśród społeczności, a wielu użytkowników przestanie korzystać z GitHuba jako najbardziej znanego repozytorium kodu, bo przestanie im się to opłacać. Już teraz coraz częściej to nie GitHub jest pierwszym wyborem wśród programistów, jako baza repozytorium kodu.
Nieuczciwe i kontrowersyjne działania mogą spowodować gwałtowny odpływ dotychczasowych użytkowników GitHuba. W tym momencie można jedynie śledzić, w jaką stronę będą szły dalsze działania związane z darmowymi kontami i reagować na nie na bieżąco.