Lider projektu Jonathan Carter wyjaśnia problemy, przed którymi stoi ta kluczowa dystrybucja Linuksa.
Ubuntu jako podstawa dla dużej części świata Linuksa
Projekt Debian to nie tylko jedna dystrybucja Linuksa ale wiele tysięcy organizacji, które na nim polegają. Ubuntu jest oparte na Debianie, podobnie jak inne dobrze znane dystrybucje, w tym Devuan, Kali, Knoppix, LMDE, Raspberry Pi OS (dawniej Raspbian), SteamOS czy Tails.
Istnieją też inne dystrybucje oparte na Ubuntu, nie tylko oficjalne warianty, takie jak Kubuntu i MATE, ale także te od stron trzecich, takich jak Linux Mint, Linspire i Zorin. Sam Debian jest również szeroko używany do uruchamiania aplikacji serwerowych, zarówno lokalnych, jak i w chmurze publicznej. Jest również całkowicie darmowy. Nic więc dziwnego, że Google i AWS znalazły się wśród platynowych sponsorów ostatniego spotkania DebConf20. Debian jest obsługiwany przez amerykańską organizację non-profit o nazwie SPI (Software in the Public Interest).
Debianici nie lubią wydawać pieniędzy
Na tej wirtualnie przeprowadzonej konferencji DebConf20 DPL (czyli lider projektu, skrót od Debian Project Leader) Jonathan Carter nakreślił finanse projektu Debiana. Określił sytuację pod tym względem jako zdrową. Powiedział, że w kilku organizacjach Debiana, w tym w SPI, w banku znajduje się ponad 900 000 dolarów i jeśli kiedykolwiek będziemy potrzebować pieniędzy, [sponsorzy] będą z nami, aby nam pomóc.
Kultura społeczności nie polega na niepotrzebnym wydawaniu pieniędzy. Debianici nie lubią wydawać pieniędzy – powiedział Carter. Wręcz Czują się winni. To zapewne doprowadziło do polegania na małej armii programistów-ochotników, którzy w rzeczywistości biorą na siebie całą pracę.
Kto pracuje nad Debianem?
Statystyki dotyczące tego, kto pracuje nad Debianem, są na pierwszy rzut oka imponujące. Obecnie jest 975 programistów i 223 opiekunów. Według Cartera to jednak nie wystarczy. Powiedział, że Debian się rozrasta. W 2009 roku było 22 000 pakietów binarnych dla architektury i386 w ówczesnym wydaniu o nazwie Lenny. Obecnie w nadchodzącym wydaniu Bullseye znajduje się ponad 61 000 pakietów binarnych amd64. Po Bullseye wg Cartera 100 000 paczek to poważna rzeczywistość na horyzoncie. Projekt musi bardziej skupić się na odpowiednim skalowaniu.
Jednak największym problemem są ludzie, a nie procesy. Praca jest wymagająca. Debian to bezdenna dziura problemów. Jest nieodłącznym elementem naszej pracy. Wpływa na nas prawie każdy problem występujący w dziedzinie informatyki. To zwykle przyciąga deweloperów-ochotników, którzy lubią trudne problemy i często zdarza się, że Debian całkowicie pochłania nasze życie.
Ludzi jest 3 razy za mało
Oddajmy dalej głos Carterowi:
Próbowałem obliczyć, o ile więcej wolontariuszy potrzebujemy, aby osiągnąć nasze cele na odpowiadających nam poziomach i bez zwiększania stresu dla naszych obecnych programistów… prawdopodobnie mając trzy razy więcej współpracowników moglibyśmy osiągnąć wszystkie nasze cele. Obecnie zbyt wiele osób bierze na siebie zbyt dużą odpowiedzialność, ponieważ czują, że nie ma nikogo, kto mógłby to zrobić.
Panaceum
Carter zaproponował zwiększenie liczby lokalnych wydarzeń związanych z Debianem, takich jak minikonferencje lub grupy użytkowników, co obniża barierę wejścia do projektu. Jego zdaniem droga do rozwoju Debiana powinna być łatwiejsza dzięki lepszym przewodnikom i wdrożeniom, które mogą przyciągnąć więcej programistów i opiekunów ochotników.
Rozmowę można obejrzeć na archiwum konferencji, tutaj.
Polecamy też przygotowane przez nas oferty pracy dla administratorów Linuksa.