Nie ma wątpliwości, że panująca pandemia wstrząśnie całą światową gospodarką, z pewnością także branżą IT. Pisaliśmy już o jej wpływie na produkcję laptopów i komponentów, która w przypadku niektórych producentów w lutym odnotowała spadki nawet o 50% w stosunku do stycznia, ale konsekwencje odczują także producenci oprogramowania. Nawet ci najpotężniejsi.
Pandemia opóźni prace nad Windowsem
Przed kilkoma dniami Microsoft opublikował notatkę obwieszczającą zmiany w aktualizacjach Windowsa. Z jednej strony w bieżącym kontekście nie powinny być one szczególnie zaskakujące, niemniej warto pochylić się nad ich specyfiką. Może się bowiem okazać, że będą one miały zauważalny wpływ na jakość rozwijanego w Redmond systemu operacyjnego. A co za tym idzie – satysfakcję końcowych użytkowników ponad miliarda urządzeń, na których działa dziś Windows.
Śledzimy na bieżąco sytuację i rozumiemy, że dotyka ona naszych klientów. W odpowiedzi na te wyzywania skupimy się na aktualizacjach bezpieczeństwa. Od maja 2020 r. wstrzymuje wszystkie opcjonalne aktualizacje niezwiązane z bezpieczeństwem (aktualizacje C i D) dla wszystkich wspieranych wersji Windowsa, zarówno konsumenckich, jak i serwerowych (Windows 10, wersja 1909, aż do Windows Server 2008 SP2).
W świetle takiego komunikatu warto wyjaśnić, czym są aktualizacje C i D. Jak już wspomniano, nie są to aktualizacje łatające jakiekolwiek podatności. Zamiast tego skupiają się one na poprawianiu mniejszych lub większych błędów, które mogą utrudniać pracę z Windowsem, ale nie narażają na szwank cyberbezpieczeństwa klientów Microsoftu. Nie oznacza to jednak, że aktualizacje C i D odgrywają marginalną rolę – to właśnie one przekładają się na systematyczne zmniejszanie liczby irytujących błędów i niedoróbek.
Bezpieczeństwo ponad jakość
Zwraca na to uwagę Woody Leonhad, który przywołuje przykład lutowych aktualizacji. Rozwiązano w nich problem z polem Windows Search wyświetlanym na pasku zadań. Nie znamy dokładnej skali występowania tego buga, niemniej mógł on sprawić, że nawet miliony użytkowników Windowsa 10 (łącznie z autorem) utraciły dostęp do bodaj najpopularniejszej metody wyszukiwania programów i plików w Windowsie 10. Trudno uznać to za drobnostkę.
Wygląda więc na to, że podobnych problemów będziemy w najbliższej przyszłości napotykać znacznie więcej, a czekać na ich zażegnanie – znacznie dłużej. Ale to nie jedyne wyzwanie. Trudno bowiem na razie określić, jak skupienie się na aktualizacjach bezpieczeństwa i całkowitego pominięcie aktualizacji jakościowych przełoży się na cały cykl wydawniczy Windowsa 10. Nie sposób przecież oczekiwać, że w takich warunkach dojdzie do pełnoprawnej premiery wersji 2004.
Dobra decyzja? Czas pokaże
Opóźnienie kolejnej dużej aktualizacji funkcjonalnej raczej nie będzie frustrował użytkowników Windowsa. Ci nauczeni doświadczeniem z dystansem podchodzą do aktualizacji i nie śpieszą się z nią, stawiając na stabilność i jakość pracy z Windowsem. Niestety, może się okazać, że podjęte w Redmond decyzje będą miały negatywny wpływ także na te aspekty. Czy Microsoft stać dziś na to, by całkowicie pominąć jakościowy aspekt rozwoju Windowsa? Pokażą to najbliższe miesiące.